Rzymskie dolce vita [cz.3]

Tort Kolejne dni rzymskich wakacji były już bardziej intensywne. Skończyło się plażowo- parkowe lenistwo. W końcu trzeba zaliczyć najważniejsze zabytki Rzymu. No i tak sobie wędrowaliśmy, mijając wspaniałe place, ulice, pałace i zabytki. Właściwie w samym centrum miasta wszystko jest jednym wielkim zabytkiem i wygląda czasem zupełnie nierealnie, jak gdyby czas zatrzymał się w miejscu. […]

0

Tort

Kolejne dni rzymskich wakacji były już bardziej intensywne. Skończyło się plażowo- parkowe lenistwo. W końcu trzeba zaliczyć najważniejsze zabytki Rzymu. No i tak sobie wędrowaliśmy, mijając wspaniałe place, ulice, pałace i zabytki. Właściwie w samym centrum miasta wszystko jest jednym wielkim zabytkiem i wygląda czasem zupełnie nierealnie, jak gdyby czas zatrzymał się w miejscu. Za każdym razem wyruszaliśmy z naszego hotelu Villa EUR w stronę centrum metrem ze stacji Laurentina. Nigdy nie zapomnę tej nazwy, bo w drodze powrotnej zawsze słyszeliśmy ją kilkanaście razy, kiedy miły, żeński głos powtarzał ją po trzy razy na każdej stacji. A że stacji po drodze było sporo, przez wszystkie dni nazwa ta dźwięczała mi w uszach jak zacięta płyta. Podróż trwała z reguły 30- 40 minut w zależności od tego, obok jakiej atrakcji danego dnia wysiadaliśmy. Metro w Rzymie nie należy do najprzyjemniejszych miejsc. Stacje są ciemne i brudne, a w wagonach trudno znaleźć kawałek szyby, lub ściany nie pokrytej graffiti. Jest to jednak zdecydowanie najszybszy środek transportu w mieście. Tramwajów jest mało, a autobusy grzęzną w korkach i nie ma na przystankach rozkładów jazdy, to znaczy jak autobus będzie, to będzie. Po prostu trzeba czekać.? Dlatego poruszając się po Rzymie najlepiej obrać naszą taktykę tzn. dojechać jedną z czterech linii metra jak najbliżej celu i dalej iść pieszo. Naszą przygodę z miastem zaczęliśmy od Lateranu i Kwirynału. To dwa z siedmiu rzymskich wzgórz, gdzie skupione są ważne dla miasta instytucje i kościoły.

Pałac Królewski na Kwirynale
Zaułki Kwirynału

Stamtąd od razu skierowaliśmy się do naszego top 1, czyli fontanny di Trevi, którą koniecznie musieliśmy jeszcze raz zobaczyć w dzień i zrobić sobie zdjęcia. Ludzi dookoła jak zwykle było pełno i trzeba było polować na jakiś wolny skrawek murka. Ale udało się. Fota strzelona, idziemy dalej.

Nasz top1: Fontanna di Trevi
Mła przy di Trevi

Tym razem naszym celem był… tort. Tak Rzymianie nazywają tzw. Ołtarz Ojczyzny, czyli pomnik Wiktora Emanuela na Placu Weneckim. To ogromny biały, marmurowy kolos, który kształtem rzeczywiście przypomina tort. Został zbudowany ku czci króla Włoch Emanuela II, który zjednoczył kraj. Mieli w nim być chowani członkowie rodziny królewskiej, ale ostatecznie spoczął tam tylko Emanuel, a w 1921 stał się również Grobem Nieznanego Żołnierza z wiecznym ogniem i wartą honorową. Właściwie to takie cztery w jednym: budynek pełni rolę placu, wielkich schodów, pomnika i muzeum. Może i jest nieco zbyt pompatyczny i przeskalowany, ale to trzeba zobaczyć. Stoi się u podnóża 85-metrowego monstrum i po prostu rozdziawia z zachwytu paszczę. I to pomimo że Włosi nie darzą go zbytnią sympatią, nazywając maszyną do pisania, mydelniczką, lub nawet sztuczną szczęką. Mi jednak najbardziej pasuje określenie ?tort?. Widok ze szczytu zapiera dech w piersiach. Patrząc z góry obejmujemy wzrokiem cały Plac Wenecki- jeden z głównych placów i punktów przesiadkowych w mieście. Od lewej, przesuwając wzrok w prawym kierunku, widzimy kolejno Pałac Wenecki, który był rezydencją Mussoliniego (dziś muzeum), bazylikę Świętego Marka, należący do rodziny Bonaparte pałac, w którym mieszkała matka Napoleona, okazały budynek towarzystwa ubezpieczeniowego i w końcu Forum Romanum. Właściwie to nie wiadomo na czym skupić wzrok, bo koncentracja wspaniałych budowli, z różnych okresów świetności Rzymu przyprawia o zawrót głowy. Warto spędzić tam nawet parę godzin i po prostu gapić się na tłumy turystów, szalony, głośny ruch samochodowy i pędzących na autobus, lub tramwaj, lokalsów.

Tort
Warta honorowa przy Grobie Nieznanego Żołnierza
Towarzystwo Ubezpieczeniowe i Bazylika Świętego Marka
Widok z „tortu”
Wiktor Emanuel II na torcie
Mamma szukająca słońca na Placu Weneckim

Kiedy już znudzi nam się Plac Wenecki parę kroków dalej jest Forum Romanum. Wstęp jest płatny, ale chyba nie ma to większego sensu bo całość doskonale widać z poziomu ulicy, a może nawet lepiej. Forum było rynkiem starożytnego Rzymu, dlatego znajdują się tutaj ruiny prawie wszystkich, najważniejszych budynków miasta: świątynie (min. Boskiego Juliusza, Wenus i Romy, Wespazjana), łuk triumfalny i fora (min. Cezara, Trajana, Nerwy). Lista jest imponująca, tak samo jak nagromadzenie kamieni, kolumn, mniejszych i większych ruin. Takie muzeum na świeżym powietrzu, w którym można wyobrażać sobie jak wielki i wspaniały mógł być Rzym w starożytności.

Forum Romanum
Forum Romanum
Forum Romanum

Panteon, Piazza, Piazza i Piazza

Kolejnym, ważnym punktem dla każdego turysty jest Panteon. Budynek również stoi na środku zatłoczonego placu (czy w Rzymie jest jakiś plac, który nie jest zatłoczony?) i aż wierzyć się nie chce , że wybudowano go w…125 roku. Nie mam pojęcia jak to możliwe, że Panteon wciąż stoi i ma się całkiem dobrze. Robi niesamowite wrażenie. Jest w nim coś magicznego, tajemniczego, czego nie da się opisać słowami. Surowe, okrągłe wnętrze bez okien doświetlane jest przez tzw. oculus- otwór w kopule, który jest jedynym źródłem światła. Otwór nie jest niczym przykryty dlatego, kiedy pada deszcz woda zbiera się we wgłębieniu w posadzce i odprowadzana jest potem specjalnym odpływem. Szkoda tylko, że we wnętrzu jest tak dużo ludzi i trudno kontemplować ten budynek w spokoju.

Panteon
Oculus w Panteonie
Plac przy Panteonie

Pamiętam, że w szkole przerabialiśmy wiersz Czesława Miłosza, Campo di Fiori i koniecznie chciałem zobaczyć, jak wygląda plac, któremu poświęcony jest cały wiersz. W sumie to w Rzymie takich placów jak ten, jest pewnie jeszcze z tuzin, albo więcej. Campo di Fiori czyli pole kwiatów (wcześniej była tu po prostu łąka) jest jednak mniej oficjalny i pompatyczny. Bez wielkiej fontanny i wielkich pałaców dookoła, za to z małym, kameralnym targiem. Sprzedaje się tutaj owoce, warzywa, obowiązkowe makarony i inne artykuły spożywcze. Mieszkając w centrum Rzymu korzystanie z takiego targu to właściwie mus, bo nie ma tutaj galerii handlowych, supermarketów, a małych sklepików spożywczych jest na jak na lekarstwo. Tutaj też warto przystanąć na chwilę i chłonąć atmosferę placu, gdzie krzyki sprzedawców, zachwalających swoje towary mieszają się z krzykami targujących się gospodyń domowych. Z Campo di Fiori bliziutko już do Piazza Navona, jednego z najwspanialszych i najbardziej okazałych placów Rzymu. Jest tutaj wszystko, co nobliwy plac mieć powinien czyli obowiązkowa, ogromna fontanna z rozrzeźbionymi postaciami, kościół, wielka przestrzeń, okazałe pałace dookoła i żeby podkreślić, że to nie jakiś tam zwykły plac, jeszcze dwie kolejne fontanny. Jeśli ktoś próbuje sobie wyobrazić jak wygląda Rzym to , to jest właśnie miejsce, które stanowi kwintesencję rzymskości, takie miasto w pigułce. Każdy inny plac będzie już tylko mniej okazałą kalką.

Campo di Fiori
Tawerna w okolicach Campo di Fiori
Wspaniały Piazza Navona

D.

A w części następnej nowoczesne oblicze miasta, molo i Zatybrze

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *