Genua – pralki, Ferrari i Martini Bonda [cz.1]

Na jego szczycie znajdował się słynny wielki neon Martini, a tuż pod nim taras „Martini”, gdzie serwowano ten trunek w wersji wstrząśniętej, nie mieszanej. To stąd właśnie pisarz Ian Fleming zaczerpnął pomysł na ulubiony trunek Jamesa Bonda.

0

Genua to specyficznie położone miasto. Widać to już przy samym wjeździe, kiedy nagle wpadamy w plątaninę wiaduktów, które wciskają się we wzgórza, stromo opadające do morza. Powiedzieć o tym, że wjazd od zachodniej strony do miasta jest spektakularny, to nic nie powiedzieć. Ilość tuneli i rozjazdów jest oszałamiająca i jeszcze nigdy nie widziałem tak ekstremalnie położonej metropolii. No może poza Monte Carlo, ale Monako i tak przegrywa z kretesem z Genuą w ilości wiaduktów i tuneli. 

Stos pralek

Tyż przy wjeździe znajduje się bardzo charakterystyczny budynek. To Le Lavatrici. Przypomina stos pralek do prania. Znajduje się w nim 370 mieszkań socjalnych. Wcześniej pobliskie wzgórza porastały drzewa owocowe i oliwne, a okolica była sielską dzielnicą, spełniającą rolę lokalnego kurortu. Po wybudowaniu pralek, szybko okazało się, że monstrualny cyklop kompletnie nie pasuje do otoczenia. Wykonany z tandetnych materiałów (np. drzwi wejściowe do mieszkań były wykonane z prasowanej TEKTURY) szybko się zestarzał, a kolejne mieszkania i lokale użytkowe pustoszały. Ponieważ nie da się poprostu zburzyć tego potwora, dzisiaj próbuje się chociaż go zmodernizować instalując min. panele słoneczne. W ten sposób „stare pralki” mają przeobrazić się w energooszczędne modele A++. 

Pralki w Genui
Pralki jeszcze na długo pozostaną w krajobrazie miasta.
tunel w Genui
Jeden z wielu genueńskich tuneli, które szatkują miejskie wzgórza.

Gargantuiczny parking

Kiedy w końcu wydostaliśmy się z tego szaleństwa wiaduktowo – tunelowego, dotarliśmy do naszego parkingu, który niewiele różnił się od poprzedniego krajobrazu. Nie wiem ile tam było zaułków i poziomów. Wiem tylko, że kiedy wyjeżdżaliśmy z Genui nie mogliśmy znaleźć naszego auta. Kiedy w końcu je znaleźliśmy okazało się, że automat z biletami parkingowymi jest na innym piętrze. Pojechałem windą na to inne piętro i potem znów miałem problem, żeby trafić z powrotem, do samochodu. Takiej skomplikowanej struktury parkingowej, która niczym potwór porywa auta i ustawia je według własnego widzi mi się, jeszcze nie widziałem. No ale w końcu wyszliśmy z tych industrialnych mroków i trafiliśmy od razu w sam środek genueńskiego chaosu.

Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to morze skuterów. Piazza Dante z bramą Soprana był właściwie cały przykryty jednośladami, a wokół tego krążyło morze ludzi i aut. Myślałem do tej pory, że Neapol jest symbolem włoskiej, ulicznej rozpierduchy, ale ma on silnego konkurenta w postaci stolicy Ligurii. Zresztą jak może dobrze funkcjonować komunikacyjnie miasto, które ma w przybliżeniu kształt wąskiego paska o długości 35 kilometrów, wciśniętego między morze i góry. W City Skylines, na które czekam z ogromną niecierpliwością, byłby to level hard. Przy placu stoi wspaniały budynek poczty głównej i jest on jedynym przedstawicielem starej architektury. Cała reszta stojących obok budynków powstała około roku 1937, kiedy do władzy doszli faszyści. Zrównali oni z ziemią całą dzielnicę Ponticello, pełną wąskich zaułków i wysokich, wąskich kamienic i wybudowali szereg okazałych, pompatycznych budowli w stylu tzw. włoskiego racjonalizmu.

Parking w Geniu
Parkingowe mroki. Jak okiem sięgnąć wszędzie cień i beton. Nasz pierwszy kontakt z Genuą.
plac Dantego w Genui
Plac Dantego z morzem skuterów. W tle brama, która dawniej pełniła między innymi funkcje mieszkalne.
Genua poczta
Okazała poczta. Bardzo niedoceniany zabytek Genui, o którym praktycznie nie można znaleźć żadnych informacji, poza tym, jakie usługi pocztowe można w nie załatwić. Wielka szkoda.

Najwyższy wieżowiec Europy

Poczta nie jest to jednak największym budynekiem przy placu Dantego. Jest nim wieżowiec Piacentini, który swego czasu był najwyższym w całej Europie i to przez kolejnych 12 lat, po których wyprzedził go  drapacz chmur z Moskwy. Na jego szczycie znajdował się słynny wielki neon Martini, a tuż pod nim taras „Martini”, gdzie serwowano ten trunek w wersji wstrząśniętej, nie mieszanej. To stąd właśnie pisarz Ian Fleming zaczerpnął pomysł na ulubiony trunek Jamesa Bonda. Dziś wieża Piacentini z ekranem ledowym na szczycie, nadal jest najwyższym wieżowcem Genui. Wraz z nim mierzy 120 metrów i przypomina nieco wieżowce Nowego jorku z ubiegłego wieku.

Wieża Piacentini Genua
Wieża Piacentini z fragmentem fontanny z placu Ferrari.

Fontanna jak Ferrari

Z placu Dantego jest rzut beretem do innego placu, który według niektórych jest tym najważniejszym i najwspanialszym w całej Genui. To  Piazza De Ferrari. Jeszcze nieco ponad 100 lat znajdowało się w tym miejscu pokaźne wzgórze z klasztorem na szczycie, które na początku dwudziestego wieku zrównano z ziemią (Genueńczyci chyba lubią robić totalną demolkę w centrum miasta) i postawiono okazałe pałace. Jednym z nich jest pałac Giełdy (Palazzo della Borsa) z charakterystycznym, zaokrąglonym narożnikiem, w którym mieściła się pierwsza giełda we Włoszech. Największe jednak wrażenie na placu robi olbrzymia fontanna. Tak fotogeniczna, że zrobiliśmy sobie przy niej małą sesję fotograficzną. Zresztą nie tylko my, bo chętnych do robienia zdjęć było dookoła mnóstwo.

Przy samym placu stoi aż osiem różnych palazzo oraz okazały teatr. To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych placów jakie widziałem we Włoszech. Jego nazwa nie ma nic wspólnego z autem Ferrari, tylko z genueńskim księciem Luigi Raffele, pochodzącym z arystokratycznej rodziny Ferrari. Był on dożą, czyli najwyższym urzędnikiem, dawnej republiki Genui. Co ciekawe we Włoszech jest kilka jego pomników, ale na placu jego imienia w Genui na próżno takiego szukać. Może to i dobrze, bo dzięki temu mamy tak wspaniałą fontannę na środku. 

Fontanna Genua
Sesja w bardziej statycznej i dynamicznej wersji.
giełda Genua
Palazzo della Borsa to jeden z wielu wspaniałów pałaców, otaczających plac Ferrari.
trolejbus w Genui
Okazały teatr z pomnikiem Garibaldiego i trolejbus. Ten typ transportu pojawia się dość często we włoskich miastach. Genua jest jednym z czternastu włoskich miast, gdzie jeżdżą trolejbusy, a w kilku innych jest planowana w najbliższym czasie, zupełnie nowa sieć.

Stare Miasto bez zarazy Airbnb

Piazza De Ferrari stanowi wrota do genueńskiego starego miasta. Centro Storico to jeden z największych w Europie, średniowieczny obszar, który praktycznie nie zmienił się przez przez ostatnie kilkaset lat. Obejmuje 113 hektarów, a gęstość zaludnienia jest jedną z najwyższych w Europie. Tabliczki na domach mają tutaj dwa kolory: niebieski oznacza, że jest to budynek mieszkalny, a czerwony oznacza sklep, lub warsztat. Ponieważ byliśmy u progu kalendarzowej wiosny, z tego powodu, nad wąskimi uliczkami wisiały wszędzie wielkie kolorowe motyle. Zacny pomysł!

Oj tak, starówka ma swój klimat i bardzo łatwo się tutaj zgubić. Na skrzyżowaniach wielu uliczek są malutkie place, a od nich odchodzą jeszcze mniejsze placyki, zaułki i podwórka. Stare Miasto, mimo niedogodności z dojazdem, no bo jak tutaj bezproblemowo przeprowadzić na przykład dostawy do sklepów, żyje pełną gębą. Nie jest pustą wydmuszką dla turystów, ale pełnoprawną częścią miasta z małymi cukierniami, knajpkami i sklepikami z chińskim badziewiem. To szokująca odmiana po wielkich monumentalnych placach i szerokich arteriach, które widzieliśmy na początku. No i wszędzie suszyło się pranie, więc na szczęście zaraza apartamentów na turystyczny wynajem jeszcze tutaj nie dotarła. No chyba, ze nagle wszyscy turyści, przybywający do Genui, robią zaraz po przyjeździe wielkie pranie. możliwe, ale raczej mało prawdopodobne.

kościół w Genui
Na placach wielkości podwórek wciśnięte są małe kościółki, a i miejsce dla knajpki się znalazło. Kościół Świętego Mateusza pochodzi z 1132 roku, a jego średniowieczna okolica jest najstarszą częścią Genui.
stare miasto w Genui
Plątanina wąskich uliczek na genueńskim starym mieście jest naprawdę nastrojowa i fotogeniczna.
motyle na wiosnę
Wiosenne motyle.
pranie Włochy
Pranie świadczy o tym, że na starym mieście wciąż mieszkają zwykli mieszkańcy. Lizbono, Paryżu, patrz i ucz się.
pazury w Genui
Tajemnicze pazury na jednej z kamieniczek Starego Miasta. Nigdzie nie znalazłem informacji skąd tam się wziął.

Wino na śniadanie

Była już 10 rano więc stwierdziliśmy, że najwyższa pora na poranny aperitif. Co jak co, ale na wakacjach można sobie pozwolić na nieco alkoholu, jeszcze przed południem. Wydawać by się mogło, że znalezienie o tak wczesnej porze jakiegoś miejsca, które serwowałoby już wino, tudzież inny alkohol, nie będzie łatwym zadaniem, ale akurat w Genui, a może i w całych Włoszech (nie wiem, nie piłem alkoholu przed południem w innych , włoskich metropoliach) jest to jak bułka z masłem. Albo raczej jak lampka przepysznego, zimnego Chianti. A kiedy jeszcze w dodatku trafi się do takiego przyjemnego miejsca jak bar, a właściwie bardziej sklep z winami, gdzie można zrobić też na stojąco małą, winną degustację, w towarzystwie zawieszonych na ścianach, przeróżnych instrumentów, to potem muzyka gra w głowie przez resztę dnia. Uwielbiam takie niezobowiązujące miejsca, gdzie wchodzisz, załatwiasz swoją potrzebę w postaci kieliszka, lub kieliszków wina i wędrujesz dalej.

Genua aperitif
Poranny, muzyczny aperitif

Sto pałaców w jednym miejscu

Jedna ulica na starym mieście wyróżnia się szczególnie. Jest znacznie szersza i bardziej okazała. To Via Garibaldi, reprezentacyjny salon miasta. Niegdyś ta okolica wyglądała dokładnie tak samo, jak reszta starego miasta. Jednak Genua potrzebowała miejsca do mieszkania dla dużo bogatszych rodzin. W ten sposób przeprowadzono olbrzymi budowlany projekt, który dał początek zupełnie nowej dzielnicy. W ciągu 40 lat zbudowano dzielnicę pełną elegancji, blichtru i pałaców. A wszystko to około 1550 roku.

Ponad sto pałaców w stylu późnego Renesansu i Baroku stało się wzorem do naśladowania. I tak w całej Europie zaczęły powstawać klony słynnej Via Garibaldi, nazywanej często ulicą królów. W siedemnastym wieku powstała nawet specjalna lista pałaców, które słuzyły do podejmowania oficjalnych wizyt różnych dygnitarzy. Była to tzw. Rolli i wiele rezydencji z tej listy na szczęście, zachowało się do dzisiaj. Co więcej, wciąż pełnią one różne ważne role w strukturze miasta. Palazzo Rosso na przykład (Czerwony Pałac) jest miejscem, gdzie zasiada miejska rada.

Genua i jej pałace
Wspaniała, tętniąca życiem via Garibaldi. Wzorzec miejskiego salonu dla całej Europy, z prawie 500-letnią historią.
Genua fontanna
Fontanna na placu Ferrari, jeden z symboli Genui.

Cały dzień na jednej ulicy

Jest tu również kilka muzeów, gdzie można znaleźć autentyczne elementy wyposażenia dawnych pałaców. Na pewno jest co oglądać, bo Genua była w tamtym czasie morską potęgą, która panowała nad całym Morzem Śródziemnym. Stąd bogactwo mieszkańców miasta przechodziło wszelkie granice, co widać również za pałacami. Większość z nich ma wspaniałe barokowe ogrody, schowane na tyłach rezydencji. Tak naprawdę na tej jednej ulicy można by spędzić cały dzień, bo każdy pałac z osobna jest wspaniałą atrakcją turystyczną. Jeśli dodać do tego fakt, że mieszkało tutaj wiele europejskich znakomitości, jak na przykład wirtuoz skrzypiec Paganini (jego muzeum również można znaleźć przy Via Garibaldi), a w pałacu Durazzo znajduje się jedna z najwspanialszych, europejskich bibliotek, to cały dzień na tej jednej ulicy mamy stracony, a właściwie zyskany. 😉

via Garibaldi Genua
Dziedziniec jednego z pałaców na via Garibaldi. W każdym innym mieście byłby to zabytek numer jeden. W Genui jest tylko jednym z ponad stu, stojących tylko przy jednej ulicy.
dziedziniec Genua
Niektóre z dziedzińców są bardziej zielone.

Brama Europy

Genua to jednak nie tylko stare miasto. To również pełen atrakcji, olbrzymi port, nazywany bramą Europy, plaże, przepyszne lody i sklepy, gdzie można degustować tak przeróżne oliwy z oliwek, że głowa nie ogarnia. O tym już jednak w części drugiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *