Jestem bogaty, bo mieszkam w Niemczech!

Większość z osób mieszkających poza granicami naszej pięknej Polski pewnie też to zna. My, Polacy mieszkający na obczyźnie jesteśmy bogaci! Mamy super mieszkania, samochody, jeździmy na wczasy zagraniczne, posiadamy nowe sprzęty elektroniczne i pewnie każdy z nas ma jakiegoś wypasionego smartfona w kieszeni. Jeździmy do Polski, do rodziny, a z bagażnika naszego wypasionego samochodu, wysypują […]

57

Większość z osób mieszkających poza granicami naszej pięknej Polski pewnie też to zna. My, Polacy mieszkający na obczyźnie jesteśmy bogaci! Mamy super mieszkania, samochody, jeździmy na wczasy zagraniczne, posiadamy nowe sprzęty elektroniczne i pewnie każdy z nas ma jakiegoś wypasionego smartfona w kieszeni. Jeździmy do Polski, do rodziny, a z bagażnika naszego wypasionego samochodu, wysypują się prezenty zakupione na obczyźnie mlekiem i miodem płynącej. Pewnie jeszcze wielu szasta kasą na lewo i prawo, bo przecież mają jej pełne sakwy. 😉

Nie raz już spotkałem się z takimi i podobnymi stwierdzeniami od naszych rodaków, którzy nigdy za granicą nie byli. Wszystkim wydaje się, że jak już się wyjedzie z tej naszej „beznadziejnej” dziury, to można sobie leżeć na leżaczku i pić drinki, podczas gdy nasza dupcia jest wachlowana przez egzotyczne piękności.

Mieszkam w Niemczech od 2000 roku, a więc już parę lat tu jestem i trochę widziałem. Nie chcę tu uogólniać i nie twierdzę, że wszyscy tacy są, czy tak mówią i uważają, bo zdecydowanie tak nie jest, ale mam wrażenie, że nadal jakieś błędne myślenie panuje wśród naszych rodaków o tych, którzy mieszkają i pracują za granicą. Zastanawiam się dlaczego tak się dzieje.

Poznałem osoby, które co roku biorą kredyt, aby „się pokazać” w Polsce. Kupują samochód na raty, albo pożyczają i rozpowiadają rodzinie, że to ich. Słabe zagranie. Biorą kredyty by na nic nie żałować sobie i rodzinie, a potem spłacają cały rok. Jeszcze słabsze. Oczywiście nikt nie wie, że to kasa z kredytu, więc każdy myśli, że wujek i ciocia muszą być nadziani, skoro wpadają nową bryką z górą prezentów no i jeszcze kasa wypada im z kieszeni podczas każdego ruchu. Kurde! Tacy to mają życie!

No a jak to wygląda naprawdę?

Część odpowiedzi macie już wyżej. Kredyty, pożyczki itp, a nawet jeśli nie to, to na pewno nie zesłano im niczego prosto z niebios. Wiadomo, że są takie osoby, które radzą sobie świetnie. Pracują w bankach na wysokich stanowiskach, uczelniach, mają własne działalności lub są artystami i się spełniają w swojej pasji i zawodzie. Jednym idzie lepiej, innym gorzej, ale czy aby w Polsce nie jest podobnie? Widział ktoś kiedyś aktualnego dyrektora banku, który kupuje najtańszy pasztet w Biedrze, bo go na lepszy nie stać? No nie. Tak, wiem. Zarobki i tak są dużo większe tu, ale weźmy pod uwagę, że i wydatki tu (czyli w Niemczech) też są wyższe niż w Polsce.

Odstąpmy teraz od bankowców i innych „milionerów”, a skupmy się na przeciętnym Kowalskim w niemieckim mieście, pracującym fizycznie w zakładzie produkującym… nie wiem… kredki. No więc taki, nazwijmy go (już żeby nie było Janusz 😉 ) Karol. Karol pracuje przez agencje pośrednictwa pracy, zwaną przez polaków „Lajfirmą”, i zarabia na pełnym etacie około 1500€. Karol jest kawalerem i wynajmuje kawalerkę za 450€, na jedzenie i jakieś piwko (czasem) wydaje 500€. Karol musi też czasem kupić sobie nowe buty, doładować telefon, umyć się, a więc jakiś żel pod prysznic itp, więc na to idzie kolejna stówka. Powiedzmy, że Karol ma samochód więc musi zapłacić jakieś 100€ ubezpieczenia, 50€ odkładać co miesiąc na przegląd no i jak ma tak małopalący samochód jak my, to liczmy 80€ na paliwo w miesiącu. Podsumowując to wszystko, wychodzi nam, że Karol ma 1030€ wydatków na miesiąc, więc zostaje mu 220€. Czy to jest dużo? Raz do klubu, raz do kina i kasiorki ni ma 🙂

Przy dobrych wiatrach, gdy mieszka się we dwoje i dzieli koszty na pół, to zostanie nam na osobę 500€ na miesiąc w skarbonce. Niby sporo, ale jak wszyscy wiemy, zawsze trafią się jakieś nieplanowane wydatki. ZAWSZE!

No więc, czy jesteśmy naprawdę aż tacy bogaci?

Jak widać nie. Owszem. Pracując i mieszkając za granicą, żyje się nam wygodniej. Pod warunkiem, że ma się stałą pracę. Sami widzicie jednak, że szału takiego nie ma. Jest lżej, ale bez fajerwerków.

Nie raz sam słyszałem od ludzi „ale Ci dobrze, byłeś na wczasach”, „ty to ciągle tylko podróżujesz”, „Ale masz laptopa! Mnie to w życiu nie będzie na takiego stać” i mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Ja tak sobie patrzę na te osoby i mówię… Kurczę, mam laptopa takiego, ponieważ potrzebowałem takiego do pracy i wziąłem go na raty na 18 miesięcy! Jeżdzę, bo odkładam na to pieniądze, czasem dostaję wycieczki w prezencie urodzinowym. Ciuchy kupuję wtedy kiedy muszę, bo nie lubię wydawać na nie dużo pieniędzy, na jedzenie mam ograniczony budżet i staram się go pilnować.

Nie różnię się niczym od każdego z nich. Mamy tylko inne priorytety. Ktoś mi mówi, że ja to mam kasę na te podróże, ona nie ma. W tym czasie buduje dom 120m2 i kupuje drugi samochód mieszkając w Polsce. Oczywiście wszystko niższym kosztem, ale jednak. Ja nie mam domu. Wynajmujemy małe mieszkanie.

Kolejna osoba znowu „ale ci dobrze. Byłeś w Paryżu”, a sama jedzie na dwa tygodnie do Zakopanego i inwestuje swoje oszczędności w rośliny. Kurcze. Pierdziel te rośliny! Pierdziel Zakopane! Za te pieniądze spędzisz też dwa tygodnie w Paryżu czy gdziekolwiek chcesz. Bilety lotnicze można kupić już za mniej niż 200zł. Tyle wydasz na pociąg!

Twoje dziecko musi koniecznie mieć Quada, nowy komputer, a Ty już setną torebkę? To nic, że z targu za 50 zeta. Razy 100 torebek, to już niezła sumka się uzbiera. Co dwa lata remont w mieszkaniu, bo ci się znudziło? Ja tego nie robię. Także widzisz. Każdy z nas ustala sobie inne priorytety. Ty wolisz kupić dziesięciolatkowi quada, a ja wolę pojechać na weekend do Pragi.

Dziwi mnie też, że ktoś zaprasza mnie na wesele, urodziny, komunię czy inne uroczystości i oczekuje ode mnie większej sumy pieniędzy, bo przecież mieszkam w Niemczech i dużo zarabiam. To nie fair! Nikt nie bierze pod uwagę tego, że dojazd do Polski to sam w sobie jest duży koszt. Do tego z pustymi rękoma do nikogo na chatę nie wbijesz, bo nie wypada. Czasem nawet musisz jakiś nocleg kupić.

No więc muszę was rozczarować, bo tak, ja też mam czasem krucho z finansami. Tak, ja też się czasem zastanawiam, czy kupić w tym miesiącu buty czy kurtkę. Samochód też niestety na powietrze nie jeździ, a i pieniędzy w kopertę nie wkłada mi przypadkowy przechodzień na ulicy.

Na zakończenie dodam…

tak podsumowując ten mój cały wywód. Tak, napewno mieszkając za granicą jest mi łatwiej niż było mi w Polsce, ale też nie pałam się w luksusach. Nie wierzysz? Uważasz, że tak jest tu dobrze? To dlaczego jeszcze cię tu nie ma? No dalej! Wskakuj do tej rzeki z miodu!

Może te 200€ więcej wynagrodzi ci te tęsknoty za rodziną, za przyjaciółmi. Może wynagrodzi ci to, że mimo iż jesteś tu dobrze traktowany, to i tak jesteś zawsze ten obcy. Myślę, że to też nie jest rozwiązanie dla każdego. Nie to żebym teraz narzekał, że jest mi tu tak źle, bo nie jest. Jest mi dobrze. Chcę tylko zauważyć, że każdy z nas ma prawo do podejmowania swoich decyzji. Nikt nikogo na siłę w jednym miejscu nie trzyma. No… chyba, że coś przeskrobałeś/aś i faktycznie ktoś cię trzyma na siłę. ;-P Ale to też jest wynik twoich decyzji.

Masz możliwość wyjazdu. Wyjedź, zobacz jak to jest. A jeśli zastanawiasz się jak to się dzieje, że mogę sobie pozwolić na coś, co wydaję ci się trudne do osiągnięcia, to nie obgaduj mnie za plecami, tylko zapytaj. Może uda mi się doradzić, a może wtedy zrozumiesz, że ty też tak możesz?

M.

PS: Zdjęcie nie jest moje: Photo by Nicolai Berntsen on Unsplash

57 Comments

  1. Julita

    Niestety taka prawda.przykra prawda.zastaw się a postaw sie.nikt nie pomyslibjak ciężko jest daleko od rodziny..

  2. Grzegorz

    Wszystko to samo tak z gory ustalone nie wazne jaki kraj 2tys e 2tys zl wychodzi na to samo rozni sie przelicznik waluty ceny prawie podobne unas drozsze warzywa tansza inna rzecz tam warzywa tansze inne rzeczy drosze swiat tak jest opanawany przez wyzej rzadzacych ze wiedza jak i co zrobic milioner z przypadku lub z ukladow inaczej nie da sie w pl biznes nie kontrolowany max do 20tys zl powyzej musisz miec patrona lub kto poprowadzi cie nie za darmo kto cie chroni i kasa idzie proste

    1. Maciej

      2000 eur w Niemczech rownowazne 2000 zl w Polsce? Przepraszam ale sa jakies granice zaginania rzeczywistosci.

      W Polsce zarabialem 4000 zl w duzym miescie, w Niemczech zarabiam 2000 eur w duzym miescie. W Polsce nie odkladalem nic, jezdzilem starym gratem, tutaj jezdze prawie nowym autem, splacam jeszcze kredyt, a mimo to jeszcze odkladam. Styl zycia taki sam, tu i tu raczej na niczym nie oszczedzam, kupujac jedzenie w ogole nie patrze na ceny, tylko jakosc.

      1. Łukasza Maszner

        Serio, zarabiasz 2000 euro i nie patrząc na ceny jedzenia w sklepie stać Cię jeździć prawie nowym autem. Powiedz mi jak to robisz ? Zostaniesz moim guru.

        1. Piotr

          To ja mogę zostać. Też zarabiam 2000 i jeżdżę nowym autem tylko, że na kredyt na 5 lat. Budżet domowy to podstawa. Nie pije i nie pale, może dla tego mam.

  3. Łukasz

    … Nie zazdroszczę, doceniam to co napisałeś. Jestem jeszcze w PL, ale chcę wyjechać do DE w połowie tego roku. Pomimo faktu, że jestem tu to wiem, że napisałeś jak jest, ja wiem jak jest, jak może być… Super artykuł, dziekuję 🙂 . Już dawo chcę wyjechać, ale niewidoczna mocna siła cały czas mnie trzyma w PL, może to ze względu na podeszły już wiek … ? Ale chę, ale nie po to by brać kredyty i wracać pokazując fałsz, nie po to by sie skryć, … a jedynie po to aby inaczej żyć. Jeszcze raz dziekuję za te słowa. Potrzebuję kopa 🙂

    1. innastrefa.pl

      Cześć! Tu nie ma nic nie do zazdroszczenia 😀 Mi tu się żyje dobrze, ale widzę jak mają inni. Jeśli chcesz wyjechać, to próbuj. Jednak wiedz, że podstawą jest znajomość języka. Bez tego jest ciężko. A jak miałbym się męczyć tu bez języka, to już wolałbym zostać w Polsce.

      1. Magda

        Nic z tego nie rozumiem. Nie sądziłam ze w Niemczech zarabia sie tak mało przy takich wysokich kosztach zycia. Jestem w szoku. Przeprowadziłam sie do Berlina ale zarabiam online w Polsce- ok.6 tys euro/m-c brutto=5000 euro netto. Jakbym się nauczyła języka i znalazła pracę w Berlinie to na umowe o prace bym zarobiła może 5000 euro brutto=3000 euro netto. Czyli moje zarobki by zmalały a podatek by wzrósł. Jestem skołowana.

        1. Michał Bator

          Wszystko zależy pewnie od branży. O ile płace specjalistów, lub ogólnie rzecz biorąc lepsze stanowiska są tak samo płatne lub tylko nieco lepiej płatne niż w Polsce, o tyle płace pracowników niewykwalifikowanych są dużo wyższe niż w Polsce. Po prostu różnice płacowe są w Niemczech dużo mniejsze niż w Polsce no i dochodzą do tego progi podatkowe, które skutecznie obcinają coraz to większe części wypłaty najlepiej zarabiających. Dlatego często nie opłaca się więcej zarabiać brutto, bo kwota netto może to być taka sama, a nawet w niektórych przypadkach mniejsza. Raz usłyszałem w pracy, że nie dostanę podwyżki bo przekroczę próg i po podwyżce dostanę mniej pieniędzy. Oczywiście każda podwyżka jest korzystna dla pracownika ze względu na wyższe składki emerytalne, ale to już zupełnie inny temat. Pozdrawiamy. 🙂

  4. Ania

    Brawo za szczerość i świetny artykuł! Oczywiście udostępniam na swoim profilu. Dziękuję Ci za to co napisałeś. Tak bardzo potrzebna prawda dla wielu tak mało świadomych…

    1. innastrefa.pl

      Bardzo dziękuję za miły komentarz i udostępnienie. Pozdrawiam

  5. Ahmed

    No a gdybyś tak wziął pod uwagę że tylko zyciowe sieroty i nieudacznicy zarabiają w Niemczech poniżej 2 tyś euro netto, oraz uwzględnił oczywisty fakt że na święta i urlopowe wpada nam praktycznie jedna (trzynasta) wypłata więcej. No i że tydzień pracy to jedynie 35 dni a na chorobowym mamy płacone 100 % , związki zawodowe nie dają nas ruszyć …. to pewnie byś wiedział dlaczego nikt z tych biednych Niemiec nie wraca jednak do Kaczystanu

    1. innastrefa.pl

      Nie jest prawdą, że tylko życiowe sieroty tak zarabiają, ale gratuluję dobrej pracy i dogodnych warunków umowy. Pozdrawiam

    2. Pawel

      Mam wyższe wykształcenie od Szanownego Wygranego na rynku pracy, a zarabiam wiele poniżej 2000€ netto. Również wykładając na uczelni. Trzynasta nie istnieje. Może powinienem zrobić u Szanownego Wygranego kurs cwaniactwa? Pozdrawiam!

  6. Koko

    Napisał Pan szczerą prawdę ale zapomniał wspomnieć o jednym i może najważniejszym. Wyjezdzajac zagranicę napewno rozpadnie się rodzina. Nie znam małżeństwa przyjeżdżającego do Niemiec które przetrwało początki i się nie rozwiodło. To jest największa cena tego „dobrobytu” Po za tym w Niemczech pracuje się żeby żyć a w Polsce pracuje się żeby być. Wyemigrowałam mając 45 lat przez pierwszy rok miałam szok kulturowy. Wszystkiego uczyłam się od nowa.Po 10 latach powiem ,że to była dobra decyzja choć straciłam rodzinę.Polacy mają zazdrość i narzekanie we krwi dla tego wielu jest niezadowolonych ze swojego bytu.

    1. innastrefa.pl

      Ja w zasadzie znam niewiele takich małżeństw, które się rozpadły przez sam wyjazd, a te, które się rozpadły, miały problemy jeszcze będąc w Polsce, więc nie wiem czy mogę to porównywać. Ja przyjechałem tu jako dziecko, więc też jakiegoś większego szoku nie pamiętam, a w szkole i tak musiałem się uczyć. Co do polaków, to prawda. Zwłaszcza z narzekaniem 🙂

    2. anna123

      Rodzina to sie rozpada bo katolicka socjalna kontrola nie dziala i kobiety zaczynaja kumac ze chlop to nie pan i wladca i glowa rodziny i ze nie musza
      mu kotletow klepac i prania robic. Pozatym kobiety sobie lepiej radza ida do opieki pracowac, sprzatac albo robia jakies przeszkolenia a faceci ktorzy nie pracowali fizycznie w Polce sie rozpijaja, robole sobie lepiej radza kucharze , murarze itp

  7. anna123

    Karol ma jeszcze tanie mieszkanie. Tu gdzie ja mieszkam ponizej 700 nic nie dostaniesz. Sa ludzie ktorym sie powodzi , przewaznie wieksze rodziny ktore trzymaja sie razem , pracuja w Mercedesie albo maja jakies agencje wypozyczalnie dla roboli. Ale t raczej wyjatki. Polowa polskiego Berlina siedzie
    na Hartz 4 a czesc na ulicy.

    1. innastrefa.pl

      Słyszałem o przypadku Berlina, ale to już wybór tych ludzi. Tego nie zmienimy

      1. Ewa Fricke

        Też mieszkam w Berlinie. Po przeprowadzce z Bad Dürkheim, od 2005 roku i dlatego jeszcze płacę za mieszkanie 3 pokojowe 508 € . Pracujemy oboje i „dupy nie urywa „. Fakt, żyje się łatwiej i wygodniej, chociaż ze względu na stałą pracę i służbę zdrowia. Latamy co roku na wczasy „egzotyczne „, rezerwując rok wcześniej i płacąc na raty do samego wyjazdu. Raz na rok też urlop w Polsce w kampingu, bo na hotel już nas nie stać, ale jest zafajniście. Tak to co pan napisał, to najprawdziwsza prawda, nie stety nikt tego nie może, albo nie chce zrozumieć, że my tu nic za darmo nie dostajemy. Pracujemy ciężko na to by żyć łatwiej. Pozdrawiam z Berlina.

  8. Adam

    Świetny artykuł ale jednak troche może odstraszyć ludzi, chyba że to jest na celu. Jeśli ktos jest sam to wiadomo nie jest łatwo ze wzgledu na klase podatkowa ale jeśli jestes w Niemczech cała rodziną, żoną i np. dwójka czy trójka dzieci na które dostajesz pieniądze i twoja kobieta zatrudni sie chociaz na 1/4 etatu a ty jesteś na 3 klasie podatkowej i masz dobrze płatna prace… to wtedy nie napiszesz że wszystko kupione w kredycie bo bedzie cie na to poprostu stać.

    1. innastrefa.pl

      Absolutnie moim zamiarem nie było odstraszenie ludzi. Spisałem tylko swoje przemyślenia na ten temat. Oczywiście jak też napisałem, nie dotyczy to wszystkich wyjeżdżających, jednak wiele osób ma podobnie mimo wszystko.

    2. janka

      pierdzielisz.Kindergeld to kropla w morzu wydatkow na dziecko.Minijob minus dojazd….kobieta dorobi….na piatej grupie podatkowej lub 1.

    3. Szczęśliwa Emerytka

      Ja jestem w Niemczech od 1987 roku i przyjechaliśmy tutaj z dwojgiem dzieci w wieku szkolnym, ja 34 lata mąż 36 i muszę powiedzieć ze było nam ciężko po roku nauki języka i otrzymania pustego mieszkania do zrobienia bo tapety bo podłogi i na bezrobotnym po kursie muszę powiedzieć ze mój mąż chciał wracać. Ale ja w styczniu dostałam prace w kuchni bardzo dużej ponad 1000 obiadów dziennie a mój mąż zaraz tydzień po mnie tez znalazł prace i tak zaczęliśmy żyć spiąć na materacach na podłodze i od dobrych sąsiadów Niemców dostaliśmy piec do kuchni nawet pomogli go wnieść na trzecie piętro a od piekarza w wiosce jeszcze wtedy bo teraz to miasto dostaliśmy meble do stołowego i wyposażenie do kuchni i inne dla nas cenne rzeczy po jego rodzicach i za to jesteśmy im do dzisiaj wdzięczni.. Ja po niemiecku mówić kali a w pracy tylko Niemcy i to bardzo mili oni mnie uczyli po niemiecku i mieliśmy razem wspaniała prace i już po dwóch latach niespodziewanie dostałam lepsze stanowisko którego ze strachu przed odpowiedzialnością nie chciałam przyjąć tym bardziej ze koleżanka Niemka szykowała się na niego ale nasz Chef powiedział ze dam radę i ze jest już moja zmiana zatwierdzona wiec nie miałam innego wyjścia a pracowałam wtedy na 6 godzin a miałam iść na pełny etat i wyobraźcie sobie ze dałam radę i z językiem tez dałam sobie świetnie radę . Pracowałam 28 lat i zarobki nie były małe bo za 6godzin pracy miałam wtedy 1600 Marek ale podwyżki prawie co roku i tak doszłam do 2400 Euro przed Emerytura mąż miał ponad 3000 Euro i jakoś sobie radziliśmy. Dzieci się wykształciły pracują domy pobudowali nie za gotówkę jak w Polsce ale z kredytem a my z mężem on od 2015 jest na emeryturze a ja od 2017 i jakoś wspólnie dajemy sobie radę bo Emerytury nie są za wysokie w Niemczech a opłaty zostają takie same za mieszkanie i ogrzewanie płacimy 1000 Euro do tego prąd, internet, telewizor, ubezpieczenia a najważniejsze w razie śmierci bo inaczej dzieci będą miały kłopot bo tu nikt nic nie da trzeba wszystko samemu opłacać , utrzymanie auta Suzuki Baleno super autko. Tak ze zeby lepiej żyć i pozwolić sobie na wyjazdy pracuje dodatkowo na mini Job to znaczy ze mogę sobie na emeryturze do 450 Euro dorobić i te pieniążki wydaje na moje przyjemności albo na prezenty dla dzieci, wnuczek albo do polski. I jestem tu bardzo szczęśliwa znaleźliśmy tu dużo nowych przyjaciół i starych tez tez mamy jeszcze z polski. Imprezujemy rażeni cieszymy się życiem czego i Wam wszystkim życzę a ze jestem pozytywnie myślącym człowiekiem myśle ze każdemu co pozytywnie myśli tez będzie miał w życiu dobrze i to obojętnie gdzie bo tam jest nasz dom gdzie praca i przyjaciele nie zapominając o rodzinie. Bo my nie tęsknimy za ta ziemia co tam została ale za rodzina i przyjaciółmi. Pozdrawiam wszystkich tutaj i tam oraz życzę odwagi i powodzenia oraz zdrowka w tych ciężkich czasach. Ja zawsze miałam z mężem grupy podatkowe 4i4 bo inaczej trzeba dopłacać w Finanzamcie. I jak kobieta nie pracuje albo tylko na mini Job to nie ma emerytury chyba ze sobie opłaca i jak jest tak daleko to jest tylko jedna emerytura a opłaty wysokie mój mąż ma netto 1600 a ja 1300 po 48 i 45 latach pracy i nie wyobrażam sobie żyć tylko z jednej bo opłat mamy 1300 Euro a gdzie benzyna i naprawy, lekarstwa i zeby , byłaby katastrofa wiec kobiety radzę Wam pracujcie i oplacajcie podatki zeby mieć na starość Emeryturę tak jak ja. Moja synowa pracuje mając dwoje małych dzieci i córka tez zeby być niezależna. Pozdrawiam wszyskich serdecznie i przepraszam ze tak dużo pisałam

  9. Monika

    Zastanawiam się po co się tak gęsto tłumaczys z tych Twoich wyborow? Mi się lepiej żyje odkąd przestałam komentowac, nawracać i przepraszać za siebie i moje myślenie. W Polsce tak jak i w innych krajach rozpiętość jakości życia jest tak wielka, że nie ma już o czym gadać. Można żyć bardzo skromnie w PL jaki i tu. Zjednoczona Europa. I o to nam przecież chodziło już od tylu lat. PS. Zabawne słowiańskie zagranie z braniem kredytów na urlop do PL 🙂 nie znam takich ludzi, ale czuję że to musi być ciężkie tak się ciągle przed swoimi wyginać.

  10. Ana

    Bardzo dobrze to znam. I cały czas powtarzam, że nam pieniądze z nieba nie lecą i ciężko musimy na nie zapracować.

  11. Majka

    No coz dobrze napisales ale zapomnuales ze tu kindergeld jest wyzszy 204 euro na dwojke 408 . Do 25 roku zycia dopuki dzieko sie uczy . I o ta sume podwyszamy tez dochod . I np. Tu mam AFA po pol roku pracy . W Polsce katastrofa ! 1.6 roku. Tu umowa o prace w Polsce dzafowska umowa zlecenie ! Tu 5 letnia minimalna emerytura w wieku 65 lat. A w Polsce zadna .

  12. Megiiiiii

    Nie jest tak źle chyba z tymi zarobkami
    1200 na pełny etat? Chyba trochę mocno zaniżone….
    Ja się tu dobrze czuje i mogłabym wrócić do Polski ,ale tego nie chcę gdyż mentalnie bardziej pasuje mi styl życia i bycia w Niemczech.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    1. Michał Bator

      Hej.
      Te 1200 nie jest zaniżone. I to kwota netto. Przy najniższej krajowej w RLP zarobki netto wynoszą 1.167,96 € (Zakładając, że osoba nie ma dzieci, jest ubezpieczona państwowo i jest na klasie podatkowej 1). Oczywiście, gdy się już tu trochę pracuje, albo ma doświadczenie, zna język, ma się wykształcenie, to i więcej się zarabia. Ja tu mówię o takich podstawowych zarobkach jakie dostają Polacy tu na start. Oczywiście, każdy ma inne doświadczenia, więc to też nie jest tak, że absolutnie każdy tak zaczyna.
      Oczywiście, że żyje się tu lepiej, ale też nie jest to kraj mlekiem i miodem płynący, jak niektórzy myślą.
      My w Niemczech mieszkamy od wielu lat, ale ja nie czuję, żebym miał tu zostać na stałe. Nadal szukam swojego miejsca gdzieś na świecie.
      Nie wiem czy wrócę do Polski. Jeśli tak, to na pewno nie prędko. Raczej po Niemczech przyjdzie pora na inny kraj.
      Pozdrawiam i życzę dużo wspaniałości.
      Michał

      1. Maciej

        Hej,

        -odnosnie OC, chodzilo mi o to, ze to o czym piszesz jak najbardziej pasuje do ceny bez znizek, bo sam tyle placilem rok temu (i to Voll, nie Teilkasko), ale juz po jednym roku bez stluczki ta cena to juz „tylko” jakies 60 % tej pierwszej, dlatego uwazam ze podany przyklad byl skrajny

        – odnosnie kawalerki, jasne ze Polacy tez musza gdzies mieszkac, po prostu kawalerka, oplacana samdmu w pojedynke to najdrozsza mozliwa opcja, wydaje mi sie, ze osoba zarabiajaca 1200 eur netto nie bedzie zainteresowana wynajmem kawalerki samemu, raczej cos wiekszego w pare osob, lub jakies mieszkanie pracownicze. Moze sie myle, bo po prostu nie znam nikogo kto zarabia tak malo, moge sobie tylko wyobrazac

        Chodzi mi o to, ze mam ciagle wrazenie, ze Polacy staraja sie na sile pokazac, ze w Niemczech nie jest lekko. Pieniadze co prawda nie spadaja tu z nieba i nie leza na ulicy, ale jesli poziom zycia (robiac przynajmniej cos zblizonego do tego co sie robilo w Polsce, i mowiac choc troche po niemiecku) jest jakies 3 razy lepszy, to wg mnie jest to super, ekstra, a nie jak wiekszosc tu pisze ” bez kokosow”, „tak samo ciezko” itp.

        1. Michał Bator

          Hej

          wszystko zależy jaki masz samochód. Ja na przykład po roku nie miałem aż takiej zniżki i wiele czynników wpływa na cenę OC.Mój brat na przykład miesiąc temu sprawdzał sobie Vollkasko na 200 konne BMW. Wyszło mu 1800 Euro na rok, bo nie ma zniżek. Ja mam C4 Cactusa z niewielkim silnikiem i mam około 700 po trzech latach. Tu też nie piszę o człowieku, który mieszka tu już 20 lat 😉

          -ja sobie nie wyobrażam mieszkać z obcymi ludźmi i jak tu zaczynałem, sam miałem około 1160zł na rękę i sam wynajmowałem kawalerkę. Teraz się to oczywiście zmieniło, ale nadal znam bardzo wiele osób, które tak żyją. To, że ktoś nie zna, nie znaczy, że takich nie ma. Z drugiej strony. Piszesz, że wynajmują w kilka osób. Dobra, niech płaci te 300 Euro za pokój. Czy to by aż tak wiele zmieniło?

          I ponownie – nie miałem na celu pokazania jak w Niemczech jest źle, tylko to, że różne są przypadki i że w Polsce raczej się myśli tylko w takiej kategorii, że jak się mieszka w Niemczech, to żyje się jak pączek w maśle. Nie zawsze tak jest. Nawet jak się zarabia 1800, to nadal nie są to jakieś luksusy. Nie zaprzeczam też, że nie żyje się tu lepiej. Jasne, że tak! Nie zmienia to faktu, że wielu Polakom nie jest tu tak łatwo jak myślą inni. Zdecydowana większość przyjeżdża tu bez języka i konkretnego zawodu. Oczywiście, że nie dotyczy to wszystkich.
          Każdy z nas ma też inne doświadczenia i dlatego ja w moim poście piszę, że nie uogólniam i że nie dotyczy to wszystkich ludzi przyjeżdżających do Niemiec. Dlatego dziwi mnie trochę, jak ludzie mający inne doświadczenia, burzą się na temat tego posta.
          Są nawet książki pisane przez niemców, w których autorzy też takie sytuacje opisują. Więc to nie są tylko moje wyobrażenia na ten temat.

          A że Polacy ciągle narzekają. Może wielu z nich jednak ma powód? Często są tu całymi rodzinami i też ledwie wiążą koniec z końcem, ale nie wrócą do Polski, bo to by oznaczało porażkę. Różne są sytuacje. Można wymieniać i wymieniać.

          No i oczywiście znam też polaków, którzy faktycznie żyją jak pączki w maśle, tylko jest ich zdecydowanie mniej, niż tej pierwszej grupy.

          Pozdrawiam

  13. Maciek

    Prawda, ale dodam, że bardzo często kilku nierobów było m.in. w Niemczech i nie udało się im, ale wiadomo typowy Polak będzie opowiadał, że to on zrezygnował, bo mu się nie chciało a zarabiał 3tys. Euro i nic robić nie musiał, języka nie znał i tylko po 6 godzin dziennie, ale go wkurzało, że nikt w pracy po polsku nie mówi. Ile razy to słyszę, że z Niemiec przyjeżdża to dobrobyt niesamowity. Nie radzę sobie z żoną źle, ale też nie są to niesamowicie wielkie zarobki. Na pewno jest stabilniej jak w Polsce. Jednak coś kosztem czegoś tak jak piszesz … Pozdrawiam serdecznie !

  14. Maciek

    Artykul na sile stara sie udowodnic jakas teze. Jako przyklad zostal podany jakis skrajny przypadek – zarobki 1200 eur i do tego wynajeta kawalerka(?) i do tego samochod ktorego ubezpieczenie kosztuje 1200 eur rocznie (??) . Trzeba bylo jako przyklad podac bezrobotnego wynajmujacego 3 pokojowe mieszkanie, wtedy jeszczd latwiej byloby udowodnic ze tu nie ma kokosow.
    Szczerze nie wiem po co powstaja takie artykuly, czy znajomi/rodzina w Polsce chca od was pieniedzy, i aby im udowodnic ze nie macie wiecej niz oni piszecie to? Ja uwazam ze jest to kraina mlekiem i miodem plynaca, nie mam super pracy i slabo znam niemiecki ale stac mnie na wiele wiecej niz w PL gdzie mialem trudna odpowiedzialna prace.

    1. Michał Bator

      Nikt tu się nie stara nic udowodnić. Napisałem to na podstawie opowieści, które usłyszałem od znajomych, lub na podstawie sytuacji, które sam miałem okazję obserwować. 1200 Euro to nie jest skrajny przypadek, tylko realia znacznej większości polaków przyjeżdżających do Niemiec. Ubezpieczenie na samochód. Oczywiście można wziąć samo Haftpflicht za 450 Euro, a tu jest przykład przeciętnego auta, przynajmniej Teilkasko i osoby, która nie ma zniżek. A kawalerka wynajęta jakim jest problemem? Polacy nie wynajmują mieszkań, czy o co chodzi? 😛
      Oczywiście, że są przypadki, gdzie przyjedzie tu polak znający język, który ma też ciekawy zawód i zarabia 3000 Euro. Tak jak napisałem. To nie jest sytuacja, która spotyka każdego, ale spotyka wielu polaków w Niemczech. I nie zaprzeczam, że w Niemczech żyje się łatwiej, jednak nie jest to życie tak super, jakim wielu polaków go przedstawia, i jakim wielu polaków, którzy nigdy nie byli w Niemczech, myśli że jest.
      Też mam znajomego, który tu przyjechał i od razu miał szczęście, że dostał pracę za dobre pieniądze. Nie ma się też co dziwić, gdyż jest inżynierem, i mimo tego, że pracował przez agencję, zarabiał dużo i nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie każdy tak ma, bo jego zdaniem takie zarobki jakie on ma, są standardem, dopóki mu udowodniłem, że jest w błędzie.

  15. Mokka

    Wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma… Tak już jest, że ludzi ponosi wyobraźnia i przenoszą swoje nastawienie z czasów, gdzie przebitka była większa. Po powrocie inwestowali kasę w kraju. Obecnie jest tak, jak opisałeś i jeśli zdecydujemy się mieszkać na obczyźnie, to z konsekwencją, że nie jesteśmy u siebie. To jest jednak indywidualna sprawa i adaptacja jest na róznym poziomie… Sztuką jest, być szczęśliwym nie zależnie od miejsca. Budujmy je własną wartością, bo w tym nasza siła. Nie będziemy musieli brać samochodów na kredyt, a na rowerze poczujemy się młodzi duchem. Bo w tym jest sedno, a to mamy zafriko… Pozdrawiam!

  16. jolanta van doorn

    Mieszkam w Holandii od 2002 roku i wszystko sie zgadza tylko do tych wydatkow dochodza ubezpieczenia auta,mieszkania (obowiazkowe),sluzba zdrowia bo bez tego ani rusz a Holandia jest drozsza od Niemiec.Co roku jezdze na wczasy zagranice natomiast Polski od kilku lat nie odwiedzam bo nikogo tam nie mam.Mam kolezanke Polke,ktora tez ma meza Holendra ale ona co roku zamiast na wczasy pcha sie do Polski do wielkiego miasta,spedza tam kilka tygodni w swoim starym i brzydkim mieszkaniu bo trzeba sie przed znajomymi popisac autem ,psem i mezem (maz glupi to inna sprawa) ale,jak pan napisal,kazdy ma inne priorytety a do Polski bym juz nigdy nie wrocila.

  17. ENel

    Dokładnie w punkt! Jestem w Nl i jedzenie i zakwaterowanie jest tu drożśze niż w DE. Za 1.5msc.zjeżdżam remontować się do Pl. Biorę ekipę, bo nie chcę robić nic po łebkach. Mam nadzieję, że remont będzie już na lata. Ciężko na to pracuję, ale rodzina w Pl lubi zaglądać do kieszeni i komentować…

  18. Krzysztof

    Dzień dobry mieszkam w Niemczech od 40 lat i o ile na początku za komuny rzeczywiście tak było.
    Jadąc do Polski wtedy było się faktycznie bogatym nawięc zarabiajęc w Niemczech bardzo skromnie
    a nawet korzystajęc z Sozialhilfe (wtedy pomoc socjalna była bardzo wysoka). W miarę czasu się to zmieniało i w ostatnich latach wygląda na to, że pewna część moich przyjaciół w Polsce ma lepiej ode mnie. Aczkolwiek przekonanie (on mieszka w Niemczech więc ma lepiej) jeszcze pokutuje.
    Z drugiej strony ponieważ jestem zintegrowany bardzo dobrze z Niemcam wiem, że większość
    z nich kupuje większość dóbr na kredyt. Kalkulując przy tym każdy cent. Większość nowych BMW
    czy Mercedesów jest więc albo kupiona na kredyt, albo leasingowana, albo służbowa. To nie jest więc hańba wziąć kredyt na samochód, Ważne aby go spłacić. Naturalnie branie kredytu po to aby szpanować, jest przesadą. Pozdrawiam

  19. Anna Krzyżostaniak

    Nikt nie patrzy na to, że rodzina żyje w rozłące. Dzieci tęsknią bo rzadko widują rodzica. Koszty utrzymania dwóch domów, dwóch kuchni, płacenie podatków itd. Wszystko podwójnie. Dojazd do Polski raz na miesiąc w obie strony, autostrady, utrzymanie i ubezpieczenie aut. Ale baczni obserwatorzy myślą, że śpisz na forsie bo mąż pracuje na, zachodzie. I tak jak napisał autor postu zapraszając Cię na imprezy oczekują, że prezenty kupisz za hugo wie ile bo zarabiasz przecież w euro. Otóż nie, nie śpimy na forsie. Dom kończymy od kilku lat powoli, nie jeździmy na wczasy zagranicze bo nas nie stać bo są inne wazniejsze wydatki a i może też nie mamy takich potrzeb bo kochamy nasze polskie Tatry.
    Tak więc wszystkim zazdrosnym życzę aby sami spróbowali takiego życia a dopiero potem ocenili czy było warto.

    1. Michał Bator

      Dokładnie! My na przykład domu nie mamy na razie i w najbliższym czasie nie planujemy zakupu ani budowy. Za to pieniądze które zarabiamy, część odkładamy, a część wydajemy na podróże.

  20. maik

    Taka prawda sam na wlasnej skorze to doswiadcylem mysla ze kasa w Anglii sama wpada na konto tylko czekaja zeby dac i wszystkomkupowac juz sie skonczylo mimo ze na brak gotowki nie nazekam

  21. Kasia

    No nie zgodzę się do końca. Zależy na jaką grupę emigrantów patrzymy – znam mnóstwo osób, które wyjechały do Niemiec znając język i mając już ofertę dobrze płatnej pracy. Podobnie było w moim przypadku – wyjechaliśmy z mezem do Berlina po tym jak dostalam dobra ofertę pracy pozwalająca nam żyć wygodnie. Język również znałam płynnie. Takich osób jest dużo więcej i im żyje się faktycznie dużo wygodniej niż w Polsce nawet mimo tego, że w PL też nie było na co narzekać. Nam podoba się mentalność i otwartość na roznorodnosc tutaj. Nie planujemy póki co wracać do Polski bo jest nam po prostu dobrze. I Fakt żyje się dużo wygodniej o ile faktycznie jedzie się z konkretnym planem i znajomością języka. Z moich obserwacji wynika, że jeżeli w Polsce nie potrafi się znaleźć konkretnej pracy to tu nie będzie inaczej, a jak doda się do tego brak znajomości języka to może być tutaj nawet trudniej.

    1. Michał Bator

      O tym samym piszę w poście. Oczywiście różne są przypadki, jednak tych miej cudownych jest więcej. Nie jest to tajemnicą, że większość Polaków od dawna przyjeżdża tu bez języka i bez konkretnego zawodu. Oczywiście są też wykształceni ludzie ze znajomością języka, ale tych jest dużo mniej.

      Pozdrawiam

      1. Alka

        CZESC MICHALE. JA UWARZAM ZE MASZ RACJE. JAK POJAWIE SIE W POLSCE TO ZNAJOMI PRZYLAZA POZYCZAC PIENIADZE BO JA MAM. NIEWAZNE ZE PRACUJE NA DWA MIESZKANIA BO POMAGAM CHOREJ MAMIE. W POLSCE A TU W NIEMCZECH TEZ MAM PELNE WYDATKI. DO TEGO PRACUJE NA DWA ETATY. PRACA W DOMU OPIEKI I SPRZATANIA. TYLKO DZIEKI TEMU JAKOS SIE KRECI. NIESTETY PRACUJE OD RANA DO WIECZORA. …NAWET ZAZDROSNI ZIOMKOWIE GLUPIO ZARTUJA CO JA ROBIE Z PIENIEDZMI. KOLEZANKA DORADZILA. ODPOWIADAJ ZE NIMI TAPETUJESZ MIESZKANIE TO SIE ODCZEPIA.?

  22. Adam

    Podsumujmy. W Niemczech zarabiasz 3/4 tego, co w Polsce, jedzenie, ubrania, elektronika, samochody kosztują 1/4-1/5 tego, co w Polsce, mieszkania kosztują 1/2 tego, co w Polsce, dentysta kosztuje tyle, co w Polsce, a przy 40% progu podatkowym kwota wolna od podatku jest kilkaset razy wyższa.
    Pan z Warszawy pisze, czy jak?
    Ok, zarabiam w końcu polską średnią krajową (czyli 80% kwoty progu ubóstwa w Niemczech) tylko w Niemczech przy dużo niższych kosztach, lepszym zabezpieczeniu socjalnym (w Polsce nie ma renty ani refundacji niczego na moją nieuleczalną chorobę) miałbym też o wiele bardziej rozwinięty rynek i cywilizowane warunki by rozwijać się choćby po pracy prowadząc działalność gospodarczą na pół gwizdka (w Niemczech po prostu możesz być rzemieślnikiem hobbystą, w bolszewickiej polszy musisz od razu zakładać działalność gospodarczą, być rekinem biznesu lepiej znającym się na przepisach od antypolskiego urzędnika, zawsze gotowym szykować sznur, bo prawo zadziałało wstecz albo zdrajca narodu z urzędu przy wódeczce z kolesiami podjął się zakładu „co, ja nie uwalę 50 firm w 50 dni?”.
    Polska jest fajna jak jesteś zdrowym, pełnosprawnym właścicielem mieszkania w Warszawie z dobrej rodziny. W przeciwnym przypadku – z czym do ludzi.
    Jak wpomniałem – zarabiałem w sierpniu 2020 roku średnią krajową (teraz może ze względu na covid więcej od średniej, bo wliczają upadające firmy, a nie wliczają żony, brata, instruktora narciarstwa i dostawcy broni ministra), z czego przy wysokich składkach na NFZ i prywatnym ubezpieczeniu medycznym i tak 1/4 co miesiąc idzie na leczenie, nie wliczając nagłych przypadków jak zabieg chirurgiczny w sierpniu czy dentysta w grudniu. Żyć, nie umierać, bo pomimo wysokich składek na zus i tak zasiłek pogrzebowy na pogrzeb w sowieckiej Polszy nie starcza (a większoś większość Polaków nie stać na oszczędności). Ale hej, „na pogrzeb rodziców potrzebujesz siana – zadzwoń do dzięcioła” od rana do nocy we wszystkich mediach. Taka to sowieckaja prywiślanskaja porównywalna z Niemcami.

    1. Michał Bator

      W tym poście nie chodzi o porównanie jakości życia w Polsce, a w Niemczech. Jasne, że w Niemczech żyje się łatwiej. To też napisałem.
      Pozdrawiam

  23. Tomek

    Dlaczego Karol za 1200€ ?? Po pierwsze to bardzo mało a mimo to starcza mu na życie i zostaje 200€. W Polsce nie starcza od 1 do 1.
    Są ludzie którzy pracują w normalnej firmie, fabryce czy magazynie za stawki odpowiednie. Pracuje z żoną w jednej firmie , zarabiamy 1800€ żona i ja 2500€. Jakie to ma porównanie do Polski?

    1. Michał Bator

      Tak, 1200€ To jest mało, ale niestety zdecydowana większość Polaków tu zaczyna od podobnej, często nawet niższej stawki. Powtórzę się raz jeszcze, że są oczywiście wykształcone osoby, ze znajomością języka, które na dzień dobry zarabiają dużo więcej.

  24. Jaroslaw Kucharski

    swieta prawda

  25. anneliesse15@gmail.com

    Zgadzam się z Pana opinia, ale uważam, że w Niemczech żyje się o wiele spokojniej. Kasa chorych ma się nijak do tej w Polsce. Można normalnie zachorować, iść do lekarza i dostać leki na receptę. Nie trzeba tak jak w Polsce chodzić prywatnie i płacić. Dalej jest takie coś jakoś Kurzarbeit, pomoc państwa, można iść do Job center, czy znaleźć dzies darmowy kurs niemieckiego. Już przez to, jest o wiele mniej zmartwień. Poza tym jestem zdania, że jeżeli się naprawdę chce coś w Niemczech osiągnąć, 5o nie jest to duylzy problem. Wystarczy wybrać sobie Ausbildung/studia i nie będzie większego problemu z pracą (zależy oczywiście od kierunku) ale moi znajomi mimo studiów mają z tym problem w Polsce. Ja studiowałam 7 lat w Niemczech i musiałam wziąć kredyty, bo jednak ciężko jest studiować i nawet z dwiema pracami pomiędzy zajęciami ciężko było wszystko opłacić. Dzisiaj 3 lata po studiach spłaciłam wszystkie kredyty i kupiłam samochód, nie duży nie nowy, 10cio letni ale jeździ. Pieniądze mam, ale to dlatego że ich nie wydaje na lewo i prawo oszczędzam. Stać mnie na urlop i mam nadzieję, za 2-3 lata na kredyt na mieszkanie. Ciężko pracowałam, żeby osiągnąć ten poziom. Uczyłam się nocami, płakałam że ma dosyć tych studiów, wiele wyrzeczeń. A teraz taki znajomy przyjdzie i powie mi, że mi dobrze i mam kasę bo 'wyjechałam do Niemiec’ nikt nie patrzy na to ile lat pracy włożyłam w to, żeby mieć to, co mam. Jest to smutne, ale zawsze wtedy odpowiadam – 'hej, to zapraszam do Niemiec’

  26. Rafal

    3 lata temu zatrudnilem sie w niemieckiej firmie . 10€ na godz co dawalo mi 1241 € miesiecznie. Kawalerka 500€ , ubezpieczenie 100€ Jedzenie, dojazd do pracy I powiem ze tu wcale nie jest tak kolorowo. Teraz mam ponad 1600€ (pokazanie sie z dobrej strony, pracowitosc) , ale zawsze trafiaja sie nieprzewidywalne wydatki, Raz na kwartal staram sie byc w Polsce, I kazdy wyjazd do wydatki. Przyjechalem tu by czegos sie dorobic, to garba jedynie. Mam tu polakow znajomoych ktorzy gowno osiagneli a jak jada do Polski to udaja jak byli by kims, przynajmniej smieje sie z takich ludzi. Jak mieszkasz z kims, skladasz sie to jest zysk , a tak jak jestem sam dla swietego spokoju to nie oplaca sie. Na poczatku widywalem tzn wystawki, dzis juz tego nie widac. Przyjezdzja polacy, jada na gewerbach, auta w kredycie takie do max 5 tys € I szpanerstwo w pl . Masz farta to trafisz dobrze ale nie oczekuj ze przyjedziesz I ktos da Ci 2tys €. A zycie w DE jest co raz trudniejsze. Wracam do PL na stale I nie mam juz tu czego szukac. Dostrzeglem tez ze jak sie obcym w innym kraju to jest sie nikim

  27. Piotr

    Czytam i nie wierzę że można pisać takie brednie i przedstawiać to jako prawdę objawioną. Za granicą żyję ponad 12 lat, przewinąłem się przez kilka krajów, teraz jestem w UK. Owszem jest grupa Polaków (i nie tylko, bo Niemców czy Brytyjczyków też) zarabiających 1200EUR. Tyle że w Polsce też jest grupa pracująca ze pensję minimalną. Czemu to jest zawsze wyciągane jako wyznacznik czegokolwiek? Czemu nie porównasz zarobków klasy średniej? Inżynierów, lekarzy itd. Zapewne dlatego, że jeżeli patrzymy tylko przez pryzmat pieniędzy trzeba być idiotą, żeby siedzieć w Polsce. Mam wykształcenie średnie techniczne, mam bardzo dużo znajomych Polaków pracujących w różnych krajach EU i nie tylko. Ich wykształcenie wacha się pomiędzy średnim a wyższym. Żadnemu z nas za 1200EUR nie chciało by się wstać z łóżka, niewielu by wstało za 2000EUR. Pomijam już kwestię, że patrzenie na pobyt poza granicami kraju tylko przez pryzmat $$ jest kompletnym idiotyzmem. Owszem, większość wyjechała ze względów finansowych, ale duża część nie wraca nawet jak już ma środki na np. własny biznes. Życie w Irlandii czy UK jest inne, podejście do ludzi jest inne, podejście urzędników jest inne, nastawianie do życia w szerokim tego znaczeniu jest inne i tak można by bez końca wymieniać. Ja nie mówię, że Polska jest złym krajem, próbuję tylko powiedzieć, że spłaszczanie takiej rozmowy do finansów jest po prostu żałosne i kompletnie wyrwane z kontekstu.

  28. Dan Dan

    Po 5 latach spędzonych w Niemczech wracam z moją partnerką do ojczyzny ale dlaczego?

    Dodałbym do artykułu problemy takie jak chora biurokracja. Ja i moja partnerka wiele razy zostaliśmy oszukani przez urzędników albo gdy urzędnik się pomyli albo źle cię poinformuje o czymś to zawsze jest twoja wina. Mieszkam w okolicy kilku dużych miast w Niemczech i co z tego że dostałem pracę gdy na moje stanowisko w chwili przyjęcia czyha 5 innych ludzi i nagle jestem tak śrubowany w pracy że jak coś mi się stanie albo lekko noga mi się powinie to natychmiast zwolnienie z pracy i przyjęcie nowego pracownika i tak w kółko a mi zostaje znowu zgłoszenie się to instytucji szukającej pracy i wypełnianie multum papierów. Dodam również niechęć rdzennych mieszkańców tego kraju do ludzi z mojego narodu. Następna rzecz to mentalność ludzi, nikt albo bardzo rzadko ludzie spotykają się na jakiegoś grilla czy nawet wyjście na piwo, a o poznaniu przyjaciela czy dobrego kumpla można zapomnieć. Obecnie moja partnerka zmaga się z bardzo poważną nerwicą oraz depresją z powodu chorych wręcz sytuacji w tym kraju. Może my mieliśmy tylko takiego pecha ? nie wiem ale aktualnie wolimy wrócić i cieszyć się swojską mentalnością

    Pozdrawiam

  29. Lilli

    serio? to ja tu czegoś nie rozumiem, skoro na zachodzie nie potrafimy sobie poradzić to co tu jeszcze robimy? nie lepiej wrócić do kraju?
    jestem w de od 11 lat, dobrze zarabiam, mam własny dom, każdy ma swoje auto, żadnego już kredytu, ale to trzeba z jakimiś założeniami zacząć i do tego co się ustaliło dążyć!

  30. Ania Kozik

    Artykuł świetny i skupia się na minimalnej płacy. Ja od siebie mogę dodać, że szukanie pracy to jest umiejętność i wielu ludzi słabo sobie z tym radzi. Nawet tych, którzy w Polsce zarabiają powyżej średniej. Mieszkając w Belgii rekrutowałam tysiące ludzi (doświadczonych i z językami) do pracy za granicą, głównie w Belgii, ale też UK, Holandia czy Niemcy. No i wśród tych specjalistów było oczekiwanie, ze zarobią co najmniej 3 razy więcej. Byli zaskoczeni jak mówiłam, że netto na etacie, np. z niepracującą żoną czy mężem tak nie ma. Sporo z nich zostawało freelancerami i wtedy to miało większy sens finansowo. A ja na zarobki teraz jako freelancerka nie narzekam. Co robię? Na bazie doświadczenia doradzam teraz głównie kobietom jak szukać pracy, jak się przygotować do rozmów i jak negocjować. Bo często to przez nieznajomość rynku pracy i niski start są potem opłacane poniżej swojej wartości. Doradzam też tym które czują że utknęły i godzą się na pracę poniżej swoich realnych możliwości. Często nie opłaca się siedzieć w tej samej firmie latami. Może w Polsce miałyby mniej stresu żeby się rozejrzeć po konkurencji, odważyć się na zmianę, a za granicą obawiają się zmian i na tym zwykle tracą. Ja pomagam przejść od obaw i zastoju do nowej, lepiej płatnej pracy.

  31. Marek

    Pracowałem z żoną w Hamburgu. Żona 2tys euro i drugie tyle ja . Mieszkanie z opłatami 1200euro . Dla porównania w Polsce w Katowicach za mieszkanie w bloku z opłatami płacimy 700zl miesięcznie . W Hamburgu za naprawy samochodu zapłaciłem 4 razy więcej niż w Polsce .A to tylko jedna z wielu usług które są kilkaset procent droższe niż w PL . I te dojazdy do pracy 26km w jedną stronę a po drodze wszędzie czekały na mój portfel nieoznakowane fotoradary. Jesteś zameldowany w Niemczech to płać składki do KKH nawet jak nie masz pracy ? . W PL podatek 12 % od zarobków . W Niemczech to już 26% a zarobisz więcej to kolejne procenty dochodzą. Bilet miejski 3,5e . W Katowicach 4,7zl. . Nie pierdolcie ,że żywność tyle co w PL . Samo mięso kilkaset % drozsze. tak można mnożyć bez końca dlatego wruciliśmy do PL. suma summarum ten sam standard życia ale u siebie i bez kredytów ! Niemcy się skonczyły lata temu

  32. Milena

    Napisze krotko w tym temacie.Zyje w Niemczech od 30lati moge stwierdzic jedno mentalnosc rodakow zamieszkalych w Niemczech ,czy w Polsce jest taka sama,czyli: Zyje na kredyt, zyje na pokaz zyje dla ludzi . Jak w kazdym panstwie sa ludzie zamozni bardzo dobrze zarabiajacy i sa tacy ktorzy zyja na kredyt od 1 go do 1 go i nie ma znaczenia gdzie zyjemy tylko jak zyjemy. Moja decyzja podjeta w latach 90 o wyjezdzie z kraju byla decyzja nielatwa,ale przyzeklam sobie ze bede miala dobre zycie i zapewnie lepsza przyszlosc swoim dzieciom i slowa dotrzymalam. Zyje w zwiazku malzenskim od 25la tszczesliwie, zyje dla siebie standart zycia mam na wysokim poziomie nie musze sie martwic o przyszlosc co oczywiscie zawdzieczam swojemu mezowi,ktory rowniez zadbal o przyszlosc moich dzieci. Fakt,ze zlote czasy Niemiec juz dawno minely,ale jesli ktos finansowo dobrze sobie radzi to nie musi sie martwic o przyszlosc .Na koniec napisze wprost w kazdym kraju sa nieudacznicy i ludzie sukcesu,zalezy jak to dazy do spelnienia swoich marzeni niema znaczenia narodowoscznam rodakow ,ktorzy sa na wysokich stanowiskach i sa cenionymi ludzmi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *