I znów street art. Tym razem nie portugalski, ale hiszpański, walencki. Przyznam szczerze, że street art w Lizbonie jest bardziej widowiskowy, jest go też znacznie więcej. Ale Walencja też ma się czym pochwalić. Najwięcej murali jest w dzielnicy El Carmen, która będąc skupiskiem klubów i barów jest centrum nocnego życia Walencji. I tam też są one największe i najciekawsze. W całym mieście można spotkać tzw. czarnego ninję, który przewija się na wielu malunkach. Jego czarna postać kontrastuje zawsze z bardzo kolorowym tłem pokazując, że street art nie musi być wulgarny, ciemny, lub ponury. No to dosyć czytania. Oto walencki street art…
D.
Udana galeria! Choć sama nie wędruję w poszukiwaniu sztuki na murach, to gdy tylko taką zauważę to chętnie ją uwieczniam na „kliszy”. Mój ulubiony malunek na ścianie to dziewczynka i inny pasażer, czekający na tramwaj, w miejscu, gdzie kiedyś jeździły pojazdy po szynach. Węgry – Pecz. Pozdrawiam!