Codzienne w drodze do pracy, lub szkoły mijamy po drodze te same budynki. Czasem jest to naprawdę ciekawa architektura, której zupełnie nie zauważamy. Wiele z nich jest totalnie niedocenianych. Czasem od lat nieremontowane, czasem wręcz przeciwnie. Świeżo pomalowane, ze szklanymi dobudówkami, przykuwające oko, jednak przez nikogo nie zauważane ze względu na nieciekawe otoczenie, a może po prostu na pośpiech, który towarzyszy nam każdego dnia.
Postanowiłem bliżej przyjrzeć się takim budynkom, których nie znajdziemy w żadnych turystycznych przewodnikach. Nie będące zabytkami, a jednak niezwykle ciekawe. Takie, przy których można się zatrzymać, spojrzeć w górę i zawołać : wow! Ale fajny budynek!
W ten sposób wpadłem na pomysł zrobienia zestawienia moich ulubionych budynków, a ponieważ jestem maniakiem współczesnej, nowoczesnej architektury takie też budynki wybrałem na moją listę. Nie jest to lista najlepszych budynków, jakie widziałem w moim życiu, ale tylko tych, które szczególnie przykuły moją uwagę w przeciągu ostatniego pół roku. Każdy zdecydowanie warty jest zobaczenia na żywo i zjechania z autostrady, lub podjechania paru stacji metra, kiedy jesteśmy gdzieś w pobliżu. No to zaczynamy…
INTELIGENTNA KOSTKA
cube berlin (pisownia oryginalna)
Berlin
Myśląc o moich ulubionych budynkach pierwszym jaki przyszedł mi do głowy jest gmach znajdujący się tuż przy głównym dworcu w Berlinie, który powstał zaledwie dwa miesiące temu. Cube Berlin to gigantyczna, szklana kostka , która wyrosła na przydworcowym Placu Waszyngtona. Bryła stwarza wrażenie gigantycznej rzeźby o rozmiarach idealnego, dziesięciopiętrowego sześcianu: zarówno wysokość, długość i głębokość budynku to dokładne 42 metry i 50 centymetrów. Szklana fasada w kilku miejscach załamuje się, przez co odbija całe otoczenie jak kalejdoskop.
Biurowiec dysponuje dedykowaną aplikacją, która analizuje codzienne aktywności pracowników i stopniowo uczy się ich trybu życia. Zapamiętuje na przykład indywidualne ustawienia oświetlenia i ogrzewania, pomaga znaleźć miejsce na podziemnym parkingu, można zamawiać dzięki niej na przykład artykuły biurowe, jedzenie, lub swoje miejsce pracy (niektóre miejsca przy biurkach nie są przypisane konkretnym pracownikom). Można też odblokować automatycznie wszystkie drzwi, a winda zawiezie nas na piętro, na którym pracujemy, bez konieczności naciskania jakichkolwiek przycisków. Wszystkim steruje aż 3800 czujników, rozlokowanych w całym budynku.
Kostka została zaplanowana już na początku dwudziestego pierwszego wieku, jednak kryzys finansowy 2008 roku spowodował kilkunastoletnie opóźnienie i budowa zaczęła się dopiero w 2017 roku, a ostateczny koszt wyniósł sto milionów euro.
PATRZĄCE NA MIASTO OCZY
Quai Ouest
Nancy
Wyobraźcie sobie teraz budynek w którym żadne okno nie ma kąta prostego. 650 nieregularnych, jajowatych okien rozkłada się nierównomiernie na srebrnej fasadzie, wykonanej z nierdzewnej stali. Są jak wielkie oczy, które obserwują miasto dookoła. Budynek mieści biura, hotel i sklepy. W każdym pomieszczeniu jest co najmniej jedna para okien, których górne wpuszcza światło, a dolne pozwala obserwować kanał, który znajduje się po drugiej stronie ulicy. Zbudowany na miejscu dawnej gazowni znajduje się zaledwie 500 metrów od wpisanego na listę UNESCO Placu Stanisława – zabytkowego serca miasta. To gmach obok którego na pewno nie można przejść obojętnie.
DZIURA PO POCISKU
MyZeil Frankfurt (pisownia oryginalna)
Frankfurt nad Menem
MyZeil to galeria handlowa przy głównym deptaku we Frankfurcie o tej samej nazwie (oczywiście bez przedrostka). Wewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym. No może poza tym, że nie w każdej galerii znajdziemy taras widokowy i jedne z najdłuższych schodów ruchomych w Europie o długości 42 metrów. Tym co ją wyróżnia to ogromna… dziura, uformowana z trójkątnych, szklanych elementów. Ma się wrażenie jakby ktoś wystrzelił pocisk, który przebił fasadę, ale zamiast ją zniszczyć wydrążył w niej wielki lej. Tak oryginalny kształt jest jednak dość kłopotliwy zimą, ponieważ stwarza niebezpieczeństwo spadku wielkich czap śniegu. Aby chronić przed nimi klientów montuje się każdej zimy prowizoryczny daszek nad wejściem.
W dniu otwarcia galerii w 2009 roku odwiedziło ją 120 tysięcy ludzi, którzy musieli być wpuszczani do środka na raty. Po dwóch tygodniach liczba odwiedzających przekroczyła milion. Nic dziwnego, bo budynek znajduje się przy jednej z najbardziej popularnych i najdroższych ulic handlowych w Niemczech. Przewija się przez nią 15 tysięcy ludzi na godzinę, a zyski sklepów są największe w całych Niemczech. Ciekawe ilu z tych ludzi zwraca w ogóle uwagę w szale zakupów na wielką dziurę…
GIGANTYCZNY ŻÓŁTY BALDACHIM
La Canopée
Paryż
Ten budynek w samym sercu Paryża jest spektakularny i to nie tylko ze względu na swoje gigantyczne rozmiary. Wielki, stalowy baldachim o powierzchni dwóch boisk piłkarskich przykrywający centrum handlowe i największą stację przesiadkową metra Chatelet, oraz podziemny dworzec kolejowy to nowa atrakcja Paryża. Pokryty jest 18 tysiącami półprzeźroczystych elementów, a jego budowa zakończyła się okrągłą sumą miliarda euro. Każdy element ma barwę zbliżoną do koloru piasku i delikatnie rozprasza ciepłe światło.
Wcześniej w tym miejscu znajdowały się Les Halles – największe w mieście hale targowe. Problemy z higieną, walające się wszędzie resztki ryb i mięsa oraz kilometrowe korki aut dostawczych dookoła spowodowały, że w końcu zrównano z ziemią wielki kompleks, a na jego miejscu zbudowano nowe centrum, rozciągające się na 5 hektarach. Rozbiórka nie obyła się bez masowych protestów, dzięki którym udało się uratować dwie zabytkowe hale targowe. Jedną z nich przeniesiono do innej miejscowości we Francji, a drugą do Jokohamy w Japonii. Nowe centrum również nie miało zbyt dużo szczęścia. Galeria handlowa z ciemnymi przejściami, tworzącymi labirynt szybko zwabiła szemrane towarzystwo i 40 lat później zdecydowano o ponownej rozbiórce.
Najnowsza, wielopiętrowa galeria nie jest zbyt piękna, ale ten ogromny drewniano- stalowy dach nad wielką dziurą w ziemi, kryjącą galerię i stacje robi ogromne wrażenie. Dziura jest jakby wielkim zadaszonym miejskim placem, który płynnie przechodzi w park z charakterystycznymi, kolorowymi jajkami na słupach.
Pomimo mojego zachwytu nad budynkiem Paryżanie są raczej sceptycznie do niego nastawieni, na zasadzie ”damy radę z tym żyć”. Pojawiają się głosy, że w środku dominuje kolor sików, a przy pochmurnym niebie całość zdaje się brudna od smogu. Na nic zdają się usprawiedliwienia, że gmach nie pełni wyłącznie funkcji komercyjnych. Biblioteka, konserwatorium muzyczne, centrum hip-hopu i badań naukowych – wszystko to ma przekonać mieszkańców stolicy, że przedłużająca się inwestycja i ogromne koszty warte były zachodu. Pomimo tylu wątpliwości zachęcam każdego z Was do zobaczenia tego monstrum na własne oczy i wydaniu osobistej opinii. Dla mnie to zwyczajnie bomba. Ale co ja tam wiem. ?
CZARNY DIAMENT
Biblioteka uniwersytecka
Freiburg
Takie budynki uwielbiam. Proste, eleganckie, bez udziwnień. Uniwersytecka biblioteka we Freiburgu wygląda jak wielki, czarny diament, którego ktoś podrzucił w środek miasta, zupełnie nie zważając na zabytkowe otoczenie. Kontrast szczególnie widać w zestawieniu z bogato zdobionym teatrem miejskim, który stoi tuż obok.
Całkowicie przeszklona fasada powoduje oślepianie przejeżdżających w pobliżu kierowców, dlatego jesienią i na początku roku rozwieszany jest na niej wielki materiałowy żagiel i specjalne folie. Fragmenty metalowo – szklanych paneli pokrywających ściany dwukrotnie już spadały, dlatego od 2019 roku prowadzone są prace nad ich zabezpieczeniem. Kolejną niedoróbką jest zła wentylacja w pomieszczeniach biurowych, przez co ich pracownicy skarżyli się na łzawienie oczu. W 2019 roku w całym budynku została usprawniona wentylacja i uszczelniono przeciekające ściany. Wszystkie prace pochłonęły już ponad milion euro .
Codziennie bibliotekę odwiedza 12 tysięcy ludzi, dlatego przygotowane dla nich 1700 stanowisk często nie wystarcza. Aby usprawnić działanie instytucji wprowadzono, na wzór czasowych kart parkingowych, ich biblioteczne odpowiedniki. Pozwalają one na wykorzystanie chwilowo miejsca, kiedy inna osoba zrobiła sobie przerwę. Gmach jest otwarty 365 dni w roku przez 24 godziny na dobę. Dzięki panelom na dachu jest samowystarczalny energetycznie, a czujniki rozsiane na wszystkich piętrach nieustannie badają temperaturę, nasłonecznienie oraz wilgotność i przesyłają dane do centrum sterowania.
Mimo wielu wad wykonania ten budynek urzeka i na pewno nie można powiedzieć, że jest nudny.
A Wy macie jakieś swoje ulubione budynki, które mijacie codziennie w drodze do pracy lub szkoły?
A może chcesz poczytać więcej o Berlinie, Nancy, Paryżu, Frankfurcie, lub Freiburgu? Klikaj dowoli. 😉
D.
Dzieki, bardzo podobaja mi sie Wasze spacery po miastach. Ja tez lubie zwiedzac nowe miejsca I tez uwielbiam architekture. Polecam Rotterdam, na pewno Wam sie spodoba, ciekawe polaczenie nowego ze starym, ale moze juz byliscie?
Pozdrawiam z Francji
W Rotterdamie nie byliśmy jeszcze, ale jestem więcej niż pewien, że dla takiego fana nowoczesnej architektury jak ja, byłaby to nie lada gratka. Holandia wciąż pozostaje na naszej liście „to do”, ale wcześniej czeka nas jeszcze Lwów, Koszyce, Eger, ponownie Budapeszt, Zagrzeb, Ljublana, Triest i w końcu wyczekiwana Wenecja. 🙂
Wiesz, z ta biblioteka we Freiburgu… wszyscy jej nienawidza, przaktycznie od poczatku jak ja po remoncie otworzyli, co i rusz wychodzily usterki i klapy… a to oslepia kierowcow i spacerowiczow, a to znow czesci odpadaja podczas lekkiego wiatru itp. „Zielone miasto Freiburg” na ta okazje wycielo pare drzew, zniszczylo piekny wielki trawnik , gdzie tradycyjnie od pokolen siedzieli sobie studenci i inni wariaci … nie , ten plac iten budynek jest chyba duma tylko tych co to wymyslili , bo cala reszta go nienawidzi