Każdy Polak doskonale wie, że pierwszą stolicą Polski było Gniezno, a mimo to wciąż spotykam osoby, które nie mają pojęcia zielonego gdzie ono się znajduje (WHAT?!). No tak. To fakt niestety. A więc dla tych, którzy nie wiedzą, Gniezno jest oddalone około 55km na wschód od Poznania. Dla tych, co i Poznania nie kojarzą, jest to woj. wielkopolskie. Dla pozostałych, co i tego nie ogarniają… to już polecam odświeżyć pamięć z czasów podstawówki. 😉
Gniezno ma niecałe 70 tysięcy mieszkańców i znane jest głównie z pięknej katedry, z tego, że jest zbudowane na siedmiu wzgórzach, oraz z tego właśnie, że było kiedyś stolicą naszego kraju. Miasto to ma bardzo ciekawą historię, w którą warto się zagłębić, ale ja dziś nie o tym chcę pisać. Raczej skupię się na samych atrakcjach wizualnych.
Co zobaczyć w Gnieźnie?
Nr. 1 to Katedra Gnieźnieńska na wzgórzu Lecha (nie Kaczyńskiego), która zajęła miejsce pogańskiej świątyni jeszcze za czasów Mieszka I. Była ona wielokrotnie niszczona i odbudowywana, a jej style również z biegiem czasu się zmieniały.
Nr. 2 to Park Piastowski wraz z jeziorem Jelonek, który znajduje się u stóp wzgórza Lecha, czyli blisko katedry.
Nr. 3 – Piękny rynek z niezbyt udaną fontanną na środku oraz deptak, przy którym znajdują się liczne bary i restauracje.
Nr. 4 – Park Miejski im. Generała Andersa to chyba największy i najbardziej atrakcyjny park w mieście. Znajduje się w pobliżu dworca głównego, który z resztą też warto zobaczyć i jest dobrym miejscem na sesje z paczką po chipsach. 😀
Nr. 5 to najnowsza atrakcja w Gnieźnie mająca przyciągnąć turystów, czyli Trakt Królewski. Są to posągi królów, postaci z piastowskich legend, mapy edukacyjne oraz króliki, które podobnie jak wrocławskie krasnale, są rozsiane po całym mieście (ale zgapili!). Posągi są jak z bajki. Wykonane przez niesamowicie zdolnych artystów. Miasto wydało na tę atrakcję ponad 4 miliony złotych. Tak więc mapki w dłoń i szukać królików. Jednych i drugich. 🙂 My szukaliśmy i zajęło nam to dobre 3 godziny, mimo tego, że jeszcze trakt nie jest ukończony i jeszcze nie wszystkie figurki są na swoich miejscach.
Taka to ci restauracyja
Na obiad wybraliśmy się do restauracji „Kapelusz” na naleśniki, bo z tego ona słynie i słyszałem o niej same dobre opinie. Z zewnątrz dość trudno się domyślić, że jest to restauracja, gdyż nic na to nie wskazuje. W środku wystrój bardzo przyjemny i jest dość przytulnie. Wybór naleśników jest dość spory. Zarówno w wersji słodkiej jak i wytrawnej. Ja się wahałem między szpinakiem, a mielonym w naleśniku. Bałem się, że szpinak będzie z mrożonki, a takiego nie znoszę! Zapytałem więc kelnera, czy używają świeżego czy mrożonego, a on odparł, że oczywiście świeżego. Niestety nie trafił na idiotę i od razu widziałem, gdy położył mi talerz przed nosem, że szpinak jest zmasakrowaną papką prosto z zamrażarki… Zraziłem się do tego lokalu bardzo, a zwłaszcza po tym, jak kelner ewidentnie mnie okłamał i liczył na to że się nie skapnę. Tak więc jeśli chcecie, to możecie tam iść, ale na własną odpowiedzialność. Do pana kelnera: Wystarczyło powiedzieć, że nie ma świeżego, a wybrałbym inny i pewnie wszystko byłoby ok, bo reszcie towarzystwa smakowało to, co mieli.
Poszukiwania królików to bardzo wyczerpujące zadanie dlatego trzeba było się wzmocnić chipsami (i przy okazji powygłupiać się, używając do tego opakowania) i oranżadą w proszku, którą oczywiście spałaszowaliśmy bez wody, oblizując paluchy. Nie mieliśmy pojęcia, że takie coś jeszcze istnieje!
Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy
Niedaleko Gniezna jest miejscowość Lednogóra, a w niej znajduje się Wielkopolski part etnograficzny należący do Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Jest to przepiękny skansen, utworzony ze starych drewnianych domów sprowadzonych z całej Wielkopolski. Są tam chaty, zarówno zamożnych osób, jak i uboższych chłopów. Większość z nich była zakupiona wraz z wyposażeniem, przez co zachowały swoją autentyczność. Zwiedzając je, przypomniały mi się czasy dzieciństwa, bo moja babcia również mieszkała w takim drewnianym domu z piecem kaflowym, obrazami świętych na ścianach i ze słomianym łóżkiem w kuchni.
Poza domami jest tam również drewniany kościół, młyny i budynki gospodarcze oraz karczma. Są prawdziwe ogródki oraz sadki i sprzęty rolnicze. Nie zabrakło także zwierząt. Rewelacyjne były też panie, które oprowadzały po domkach. Nie dość, że były przemiłe, to jeszcze ubrane w stroje ludowe, dzięki czemu można było się na chwilę przenieść w czasie. Kiedy przyjechaliśmy trafiliśmy dokładnie na otwarcie. Zabawne było kiedy panie na nasz widok rozbiegły się na wszystkie strony, żeby otwierać chatki, a później wołały nas, zapraszając do kolejnych zagród, jak gdyby cały skansen był specjalnie dla nas.
W tym dniu nie było zbyt wielu odwiedzających, a więc panie mogły sobie troszkę odpocząć na drewnianej ławce pod drzewem. Uroczy widok. Rekonstrukcja wielkopolskiej wsi jest więc bardzo udana.
Cena biletu normalnego to 10zł/osoba plus 5 zł za parking.
Jadąc kawałek dalej tą samą drogą, znajduje się kolejna część muzeum, czyli mały skansen, a przy nim Karczma na Lednicy, przy której jest jezioro, zwierzęta (nawet pawia mają), miejsce na grilla i małe drewniane domki (chyba do wynajęcia). Fajne miejsce na spacer, tym bardziej, że w pobliżu można przenieść się w czasy dzieciństwa i pobuszować w zbożowym labiryncie (wstęp płatny).
M.
P.S. Specjalnie oddałem posta o Gnieźnie Michałowi, żeby napisał o moim rodzinnym Gnieźnie z perspektywy kogoś, kto jest tam pierwszy raz. Obiecuję, że napiszę posta o „stolycy” z którą wiąże się mnóstwo moich wspomnień, ale to jeszcze nie jest ten moment. Muszę poczuć wspominkowy nastrój. 😉
D.