Koszyce to już trzeci punkt podczas naszej wyprawy samochodem po Europie. Miasto to leży na Słowacji, więc jest rzut beretem od Polski, a mimo to mam wrażenie, że jest mało popularne wśród Polaków. A szkoda. Można by je przyrównać do Krakowa. Co prawda nie jest tak duże, ale za to ma podobny urok i klimat.
Zacznę może od przejścia granicznego. Otóż na słowackich autostradach obowiązują winiety. Nie spodziewaliśmy się jednak, że na granicy polsko-słowackiej takie winiety można kupić wyłącznie za gotówkę. Niestety mieliśmy tylko karty płatnicze, ale bankomatu w pobliżu na próżno było szukać. Pomyśleliśmy więc, że przejedziemy granicę i kupimy gdzieś po słowackiej stronie, na stacji benzynowej. Niestety szybko okazało się, że pierwsza stacja, zaraz za granicą nie ma w swojej ofercie winiet. Pani kasjerka powiedziała nam, że najbliższa stacja, która takowe sprzedaje znajduje się w miejscowości niedaleko Koszyc, a więc stwierdziliśmy, że w takim razie nie ma sensu jej już kupować, i że pojedziemy sobie trasą, która płatna nie jest. No więc czasowo różnicy nie było żadnej. Następnym naszym celem były Węgry, a że do granicy węgierskiej z Koszyc też nie jest daleko, to tym bardziej nie było sensu kupować winiety.
Koszyce – Nocleg w mieszkaniu z AirBnB
Zanim wyjechaliśmy na Słowację, zarezerwowaliśmy sobie mieszkanie na stronie AirBnB. Dostaliśmy adres od właściciela, który powiedział, że jak wbijemy go w nawigację, to bez problemu znajdziemy. No więc znaleźliśmy dom pod numerem 77 na wskazanej przez niego ulicy. Zadzwoniłem, żeby dać znać, że już jesteśmy, bo miał po nas wyjść. On mówi, że już stoi pod bramą i nas nie widzi. My jego też nie. Okazało się, że co prawda stoimy pod dobrym numerem, czyli 77, ale nie pod czerwonym, a pod czarnym.
Otóż na Słowacji, tak jak i w Czechach, są podwójne numery domów. Jeden z nich jest czerwony, a drugi ma inny kolor. Nie ogarniam tego i nie wiem dlaczego tak jest. Szukałem informacji o tym w necie, jednak są one ze sobą sprzeczne, więc nie będę powielał tu niesprawdzonych informacji. Jeżeli czyta to osoba, która wie o co w tym wszystkim chodzi, niechaj nas wszystkich oświeci, pisząc w komentarzu o co kaman. 🙂 Z góry dziękuję.
No więc gościu się zirytował i od razu zrobił się nieprzyjemny, mówiąc, że przecież napisał, że mamy szukać czerwonego numeru i gdybyśmy czytali ze zrozumieniem, to by nie było zamieszania (tak przy okazji dodam, że jego kamienica, była jakieś 40 metrów od tej, pod którą staliśmy, więc gdzie to zamieszanie?). Ja nie pamiętałem, czy była, czy nie było takiej informacji w jego wiadomościach, więc się z nim nie sprzeczałem. Później zrobił się nieco milszy, pokazał nam mieszkanie, co gdzie jest i powiedział jakie panują tam zasady, dał klucz i poszedł. Natychmiast gdy wyszedł sprawdziłem jego wiadomości. NIGDZIE NIE NAPISAŁ, ŻE NUMER MA BYĆ CZERWONY!
No… mniejsza o to. Mieszkanie było całkiem fajne, a jego lokalizacja genialna, bo z bramy wychodzi się prosto na główny deptak. Co ciekawe, na podwórku panowała grobowa cisza, natomiast, gdy wychodziło się na deptak, było gwarno.
Ze względu na to, że Koszyce nie są duże, a większość atrakcji, które zaznaczyliśmy na mapie, znajduje się właśnie przy głównym deptaku, to poszliśmy na jego północny koniec i zaczęliśmy zwiedzanie właśnie z tego końca (lub początku).
Co zobaczyć w Koszycach?
Miejsc na naszej liście było tylko, albo aż, 15. Nie będę tu wymieniał wszystkich z nich, ponieważ wrzucę niebawem całą listę miejsc z ich opisami na bloga. Powiem tylko jakie miejsca najbardziej mi się spodobały. Zacznę od domu żebraka. Sama kamienica jest bardzo ładna, ale tu nie o sam budynek chodzi, a o jego historię, bo to ona jest najciekawsza i najzabawniejsza.
No więc był sobie pewien żebrak, który stał na głównej ulicy miasta i zbierał pieniądze od ludzi do swojego kapelusza. Zbierał tak długo, aż uzbierał na budowę domu dla siebie. Kupił działkę, właśnie przy głównej ulicy i wybudował tam tę oto kamienicę. Można? Można!
Na dachu budynku znajduje się postać żebraka, który kłania się uchylając kapelusza przechodniom w podziękowaniu wszystkim tym, którzy złożyli się na jego dom.
Kolejnym ciekawym miejscem jest Pałac Jakuba. Ciekawostką jest to, że na elewacji tego pięknego pałacu, zamontowane są gargulce, które niegdyś były na katedrze Św. Elżbiety. Właściciel pałacu kupił je, gdy remontowali katedrę.
Swoją drogą koszycka katedra też jest piękna i monumentalna, i jest największą świątynią katolicką na Słowacji. Wieża Urbana, która stoi obok katedry, pełniła dawniej funkcję jej dzwonnicy.
Na obiad zjedliśmy tradycyjne słowackie danie, czyli Haluszki z bryndzą i skwarkami. Są to przepyszne, lane kluski ze startych ziemniaków. Później, już pod wieczór, udaliśmy się do Tabacka Kulturfabrik. Jest to stara fabryka tytoniu, w której dziś znajdują się kluby, bary i galerie sztuki. Organizowane są tam koncerty na żywo, jest mnóstwo ludzi i można napić się pysznego, słowackiego piwa.
Następnego dnia poszliśmy jeszcze na ulicę Garncarską. Jest to najbardziej malownicza uliczka w mieście. Można tu zobaczyć świat starych rzemiosł. Jest kowal, piekarz, garncarz, zielarz, szewc, tapicer, rzeźbiarz, jest też sklep z kamieniami i restauracja. Istnieje również możliwość obejrzenia pracy w warsztacie kowala lub garncarza.
Koszyce to naprawdę piękne miasto, warte zobaczenia. Jesteście ciekawi jak wygląda? Więcej zobaczycie na filmie, który ukaże się na naszym kanale na YouTube już w tę niedzielę, 6. września 2020r.
Więcej o Koszycach już za kilka dni na naszym blogu, a tymczasem my ruszamy na Węgry. Do zobaczenia w Egerze!
M.
Witaj. Spoko wpis ale są ciekawsze miejsca w Koszycach niż te opisane ale pomijając chciałam nawiązać do tych kolorów budynków. Czytam właśnie Twoj wpis mojemu partnerowi, który właśnie z Koszyc pochodzi i mówi że jest w szoku ,bo nigdy nie słyszał o tym żeby na Slowacji czy w Czechach były jakieś kolory domów? nigdy się nie spotkał (ani ja) z takim oznaczeniem na ulicach. Tak samo w internecie nie widzę żadnych informacji na ten temat więc może to było jakieś nieporozumienie językowe?
Hej. Dzięki za komentarz. Z pewnością jest wiele innych ciekawych miejsc, ale będąc tam tylko jeden dzień, chcieliśmy zobaczyć te „najważniejsze atrakcje”. Z tymi kolorami to nie chodzi o kolory domów, tylko o podwójne numeracje budynków, a te z kolei są w dwóch kolorach. 🙂 Na naszym kanale na YT jest film z Koszyc i tam pokazuję tak to wygląda.
Pozdrawiam
Michał
„ale są ciekawsze miejsca w Koszycach niż te opisane”
No to czemu nie napisałaś jakie?