Dziś jest drugi, ostatni dzień naszego pobytu w Lipsku, a rozpoczął się fantastycznym, hotelowym śniadaniem.
Spodziewaliśmy się skromniejszego bufetu, niż w rzeczywistości był. Tam było praktycznie wszystko. Od tostów, dżemów, kawy, herbaty po jajecznicę, bekon, kiełbaski na gorąco, świeże warzywa i owoce oraz słodkości jak na przykład ciasta. Nawet mieli mleko bez laktozy. Doskonałym dopełnieniem porannej kawy był widok z okien. Ze względu na to, iż hotel ulokowany jest na ostatnich dwóch poziomach budynku, z okien sali śniadaniowej widać był prawie całe miasto.
Po śniadaniu poszliśmy do centrum, by zobaczyć budynek dawnej giełdy. Piękny, renesansowy budynek stoi tuż za ratuszem i jest jednym z wielu pięknie zachowanych i zadbanych przez miasto budynków.
Po prawej stronie znajdują się liczne sklepy z pamiątkami i to właśnie w jednym z nich dowiedzieliśmy się, że w Lipsku właśnie mieszkał i pracował Jan Sebastian Bach.
Mieszkał on w Lipsku w latach 1723 – 1750 i był tam kantorem miejskim oraz dyrektorem Collegium Musicum. To między innymi z tego powodu w Lipsku powstał tzw. szlak nut, czyli „Leipziger Notenspur”.
Leipziger Notenspur
Jest to szlak, który stanowi połączenie zwiedzania miasta, z poznawaniem muzyki klasycznej. Szlak jest długi na 5,1km i oznaczony jest zatopionymi w chodnikach stalowymi wstęgami, które znajdują się w ważnych (z punktu muzycznego) dla miasta miejscach. Przy niektórych z tych wstęg mamy instalacje interaktywne, dzięki którym możemy również posłuchać wybranych utworów i historii. Jedne z nich są sterowane mechanicznie za pomocą guzików, inne zaś za pomocą telefonu.
Na tablicy w danym miejscu znajdują się numery telefonów, pod które dzwonimy za darmo (przynajmniej jeśli macie niemiecki numer telefonu) i możemy wówczas przez telefon usłyszeć melodię bądź opowiadanie.
Pomnik Holokaustu
Następnie udaliśmy się na Zentralstrasse, by zobaczyć Pomnik Holokaustu. Z jednej strony jest to nieco groteskowe, zważywszy na otoczenie pełne małych bloków mieszkalnych i knajp, z drugiej zaś jest to miejsce chwilowej kontemplacji i totalnego wyłączenia od rzeczywistości, przez co całe otoczenie odchodzi w niepamięć.
Tego dnia umówiliśmy się na trzynastą ze znajomym w jego mieszkaniu, a że wstaliśmy dość wcześnie i mieliśmy trochę czasu, spacerowaliśmy po okolicy od pomnika do nowego ratusza, by go zobaczyć za dnia. Niedaleko ratusza znajduje się również piękny i monumentalny budynek sądu.
Generalnie cała okolica jest odrestaurowana i bardzo zadbana. Kamienice pięknie zdobione, a między nimi kanały z szumiącą wodą.
Uwaga na rowery!
Na jedną rzecz zwróciłem szczególnie uwagę, a mianowicie na rowerzystów. Lipsk jest im bardzo przyjazny i praktycznie wszędzie znajdziecie ścieżki rowerowe. To jest super. Niestety jednak rowerzyści mają pierwszeństwo, a co za tym idzie czują się najważniejsi i mają w pompie samochody i pieszych. Jeżdżą jak wariaci i trzeba strasznie uważać. Zastanawiam się, czy w ogóle wiedzą, po co mają to magiczne, okrągłe urządzenie zamontowane na kierownicy, które wydaje dźwięki, gdy się go użyje.
Jako kierowca muszę też zauważyć, że gdy taki jegomość poruszający się na jednośladzie wjedzie mi w bok samochodu, to jest to moja wina, czyli kierowcy, bo przecież to on miał pierwszeństwo i to ja jestem tym baranem, który jeździć nie potrafi. Nie biorą nawet pod uwagę tego, że może cholera akurat znalazł się w martwym punkcie i zwyczajnie go nie widziałem? Bo przecież po co mam ryzykować rozwalenie mi samochodu i uszkodzenie rowerzysty? Myślę, że kierowcy mnie rozumieją.
Żeby nie było zaraz komentarzy jakim jestem beznadziejnym kierowcą, dodam, iż sytuacja przeze mnie opisana nie miała miejsca i jest czysto hipotetyczna.
Kunstkraftwerk i Alte Spinnerei
Po spotkaniu ze znajomym, na którym doszliśmy do wniosku, że chyba fajnie mieszka się w Lipsku, udaliśmy się do Kunstkraftwerk. Jest to nowoczesne centrum sztuki otworzone w 2015 roku w budynkach dawnej elektrowni, która zaopatrywała tramwaje miejskie w energię elektryczną w latach 1900 – 1992.
Obecnie odbywają się tam wystawy i przedstawienia, a bilet wstępu kosztuje 11€ dla osoby dorosłej. Nie jest to ani specjalnie mało, ani jakoś bardzo dużo, ale naprawdę warto zobaczyć te wystawy.
W dwóch pomieszczeniach były wyświetlane animacje na wszystkich ścianach i podłogach. Olbrzymie wnętrza, dzięki ustawieniu kilkunastu projektorów oraz pracy grafików i animatorów ożywały. W piwnicy była instalacja świetlna, która symbolizowała zmiany pogody. To zaledwie część z atrakcji, które tam na nas czekają. Dodatkowo sam fakt bycia w takiej starej elektrowni jest niesamowitym uczuciem, zwłaszcza, że część mechanizmów, rur, zaworów, liczników i innych elementów nadal znajduje się we wnętrzach.
Natomiast Alte Spinnerei, to kompleks budynków dawnej przędzalni bawełny, w której obecnie znajdują się pracownie artystyczne, biura projektowe i tym podobne. Czytaliśmy, że jest to jedna z największych atrakcji tego miasta, jednak poza fajnymi budynkami z czerwonej cegły, wszystko było tego dnia zamknięte i tak naprawdę był to dla nas trochę zmarnowany czas.
Dalej już zgłodnieliśmy i szukaliśmy czegoś w pobliżu, ale jak się okazało na próżno, ponieważ w okolicy nie znajdziecie żadnych restauracji czy barów, a więc nie jedźcie tam na głodniaka, albo weźcie coś ze sobą, bo jak wiadomo, polak głodny, polak zły, a ja jestem najlepszym tego przykładem. Robię się marudny i nerwowy. Wszystko mi przeszkadza i mnie irytuje. Czasem zastanawiam się jak w takich sytuacjach Dawid ze mną wytrzymuje. 😉
Myślałem, że będą tylko dwa posty z Lipska, ale chyba jednak zbyt dużo jeszcze mam do opisania, więc ku Waszej, mam nadzieję, uciesze, będzie jeszcze jeden.
W kolejnym poście będzie o tarasie widokowym, małej Wenecji i o… Justinie Timberlake’u
Do następnego!
M.