Lizbona to nie tylko wąskie uliczki Alfamy, klasztor Hieronimitów, katedra, czy stare tramwaje. Lizbona ma również swoje współczesne oblicze, które nie boi się odważnych koncepcji architektonicznych, pełnych szkła i stali. Portugalczycy śmiało spoglądają w przyszłość i nie boją się ryzykownej architektury w zabytkowym otoczeniu, która wcale się z nim nie kłóci i bardzo często zachwyca. Oto kilka przykładów na to, że Lizbona to nie tylko plaże, turyści i zabytki, ale też zagłębie startapów, nowoczesne przestrzenie wystawiennicze, hotele, kliniki, czy biurowce.
Wieża kapitanatu portowego (Torre VTS)- Piza w Lizbonie
Pierwszy raz widziałem ten budynek przejeżdżając autem Aleją Marginal. Nie miałem pojęcia co to jest, ale pochyła wieża położona u ujścia Tagu do Atlantyku strasznie mnie zaintrygowała. W końcu, kiedy byliśmy ostatnio w Lizbonie, postanowiliśmy się jej dokładniej przyjrzeć. W tym celu wysiedliśmy na stacji Alges. Jest to pierwsza stacja za administracyjną granicą Lizbony w kierunku Sintry. Niestety okazało się, że jedyna droga, prowadząca do budynku jest zablokowana dla postronnych ludzi i zostało nam podziwianie wieży z położonej w pobliżu mikroskopijnej plaży. Nowoczesna wieża została zbudowana w 2001 roku i zawiaduje ruchem statków w promieniu 16 mil morskich. Każdy statek wpływający do Lizbony ,lub zatoki Cascais musi zameldować się wieży co najmniej dwie godziny przed przybyciem. Jeśli jednak bylibyście miejscowym rybakiem, lub wasz skromny jacht ma mniej niż 20 metrów długości jesteście zwolnieni z obowiązku meldowania. W 2003 wieża zdobyła pierwsze miejsce w konkursie architektonicznym TECU i uważam, że w pełni zasłużenie. Wieczorem , lub w blasku słońca prezentuje się obłędnie, jak współczesna wersja krzywej wieży w Pizie.
Centre for the Unknown- elegancka biel i kawałek lasu
Odwiedzając wieżę VTS wracając do miasta koniecznie trzeba odwiedzić Centre for the Unknown, które pełni rolę hali ekspozycyjnej, teatru, amfiteatru, kliniki oraz biurowca fundacji. Od strony ulicy budynek niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale za to od strony rzeki to prawdziwy rarytas. Wielkie, białe przestrzenie, tafla wody i widok na rzekę po prostu urzekają. Przeszklone atrium od strony dziedzińca skrywa w sobie kawałek lasu. Budynek to przede wszystkim siedziba prywatnej fundacji Champalimaud, która zajmuje się badaniami biomedycznymi.
Założeniem kompleksu było to, aby architektura wpływała na dobre samopoczucie chorych, a więc nie jest to kolejna galeria handlowa czy puste muzeum, ale budynek, który naprawdę pełni przydatne człowiekowi funkcje, w którego wnętrzach odbywają się badania, które mają pomóc chorym np. na raka. Aż dziwne, że będąc tyle razy w Lizbonie trafiłem tam dopiero teraz, bo to naprawdę cudowne miejsce.
Centrum kultury Belem- betonowy kolos
Centrum kultury znajduje się tuż obok klasztoru Hieronimitów. Początkowo w ogóle mi się nie podobało, bo na pierwszy rzut oka wielka, przysadzista, szara bryła kompletnie nie pasuje do bogato zdobionego klasztoru. Pierwszy raz jednak przyjrzałem się jej dokładniej i odkryłem, że budynek ma kilka wewnętrznych, sporych dziedzińców, na których stoją różnego rodzaju nowoczesne rzeźby. Kamień na ścianach ma bardzo fajną strukturę, a gra światła i cieni powoduje, że budynek o każdej porze dnia wygląda zupełnie inaczej. Centrum powstało w 1992 z okazji portugalskiej prezydencji w Unii Europejskiej i do dziś jest najważniejszym ośrodkiem kultury w całym kraju. Odbywają się tutaj wystawy, koncerty symfoniczne, konferencje i przedstawienia operowe i baletowe.
Muzeum Sztuki i Technologii MAAT- złote cudo
Muzeum sztuki współczesnej powstało całkiem niedawno i szczerze czaiłem się na nie jeszcze na długo przed przyjazdem do Lizbony. Oglądając je na zdjęciach dostawałem prawie architektonicznego orgazmu i kiedy wreszcie zobaczyłem je pierwszy raz na żywo mogłem tylko wydobyć z siebie krótkie ”łał!”. Budynek jest obłędny. Nie ma prawie kątów prostych, a elewacja pokryta piętnastoma tysiącami małych, ceramicznych białych płytek, odbija światło słoneczne, co powoduje, że o zachodzie słońca budynek wydaje się mieć złoty kolor. Dach jest tak skonstruowany, że łagodnie opada ku ziemi, dlatego łatwo się na niego dostać wprost z poziomu gruntu, nie wchodząc nawet do wnętrza. A na dachu jest ogromny taras widokowy z którego jak na dłoni można podziwiać rzekę, Most 25 kwietnia i figurę Chrystusa.
Totalnie oczarowało mnie to miejsce, chociaż trzeba przyznać, że opływowy kształt powoduje, że na tarasie wieje niemiłosiernie, nawet w bezwietrzne dni. Muzeum będzie też zajmować pobliski budynek starej elektrowni cieplnej, który jeszcze jest modernizowany. Myślę, że to zderzenie starego gmachu z 1909 roku z ultra nowoczesnym budynkiem z 2015 roku będzie fascynujące. Co ciekawe kształt MAAT nie jest przypadkowy. Jego łukowaty dach ma działać jak wielkie lustro i odbijać promienie słoneczne z tafli wody, doświetlając w ten sposób wewnętrzne pomieszczenia. Otoczenie świetnie sprawdziło się podczas inauguracji Eurowizji, kiedy poszczególne reprezentacje wykonawców prezentowały się tuż przed muzeum, na nadrzecznej promenadzie. Niestety nie widzieliśmy tego na żywo, bo było to dzień przed naszym wylotem do Lizbony, ale śledziliśmy fragmenty transmisji w internecie, zastanawiając się jaka pogoda będzie następnego dnia. MAAT to nowa ikona Lizbony i jeden z najlepszych nowoczesnych budynków jakie widziałem w życiu.
EDP Headquarters- nie do końca publiczny biurowiec
Kolejna szalenie udana nowa inwestycja Lizbony to siedziba narodowego koncernu energetycznego EDP. Akurat jak byliśmy w Lizbonie w dzienniku podawano, że firma została częściowo przejęta przez Chińczyków. EDP największe wrażenie robi wieczorem, ponieważ kilkaset poprzecznych belek, które zawieszone są nad dziedzińcem są podświetlone. Dziedziniec jest ogólnie dostępny i pełni rolę publicznego placu.
Trzeba jednak uważać, bo kiedy chcieliśmy zrobić zdjęcia biur otaczających dziedziniec natychmiast pojawił się ochroniarz i chyba z 5 minut tłumaczył nam, że można robić ogólne zdjęcia budynku, ale bez kadrów, na których widać wnętrza biur. Mówił oczywiście po portugalsku, a my udając, że wszystko rozumiemy mówiliśmy tylko: ”ok, ok”. Zrobienie zdjęcia, na którym nie ma w kadrze wnętrza biura jest dość trudne, bo prawie cały budynek jest ze szkła i praktycznie wszędzie widać wnętrza. Zresztą zanim przyszedł ochroniarz i tak zdążyłem już zrobić parę zdjęć wnętrz. Szkoda tylko, że na placu nie ma właściwie nic, co by mogło przyciągnąć na dłużej ludzi z zewnątrz. Przydałaby się jakaś kawiarnia na przykład, chociaż stoliki, parasole czy logo mogłyby zakłócić cały, ascetyczny widok, więc może to i lepiej. Zazdroszczę tym ludziom, którzy pracują w tych wszystkich biurach, bo widoki z okien mają na pewno cudowne. Do EDP nałatwiej dotrzeć z Cais do Sodre, które jest jednocześnie stacją kolejową, przystanią promową i stacją metra.
Hotel Myriad by Sana- kawałek Dubaju w Lizbonie
Biały żagiel górujący nad dzielnicą Oriente od razu skojarzył się nam z Dubajem i słynnym hotelem Burj al Arab, ponoć najlepszym na świecie. Myriad może nie jest aż tak luksusowy, ale i tak ceny w pięciogwiazdkowym hotelu dochodzą do 2000 złotych za noc. Hotel stoi tuż nad Tagiem. Z jednej strony sąsiaduje z nowym mostem Vasco da Gamy, a z drugiej ze stacją kolejki linowej, do której można wsiąść pod oceanarium. Z kolejki skorzystaliśmy, z hotelu nie bo stwierdziliśmy, że yyyy… nie spełnia naszych wymagań. 😉
Pierwotnie wieża (to ta część po lewej stronie) została zbudowana w związku z Expo 98 i była najwyższym budynkiem Portugalii. Na jej parterze znajdowały się sale wystawowe, i restauracja, a na samej górze taras widokowy. Po Expo miała przekształcić się w biurowiec, ale nigdy do tego nie doszło, a w 2004 zarówno restauracja jak i taras zostały zamknięte. I tak całość stała pusta aż do 2012 roku kiedy to zburzono podstawę wieży i wybudowano na jej miejscu drugą wieżę, mieszczącą luksusowy hotel, należący do portugalskiej sieci Sana. Dzisiaj całość wydaje się jednym budynkiem i trudno uwierzyć w to, że lewa część jest aż 14 lat starsza od prawej.
Torre Sao Gabriel i Torre Sao Rafael- bliźniaki w Oriente
Nazwy wież Świętego Gabriela i Świętego Rafaela brzmią trochę jakbyśmy mieli do czynienia z dzwonnicami, lub kościołem. A tu niespodzianka. Święty Gabriel i Rafael to bliźniacze apartamentowce w dzielnicy Oriente w Lizbonie. Oba wysokościowce są bardzo do siebie podobne. Oba mają po 24 piętra i dzierżą zaszczytne miano najwyższych wieżowców Portugalii, zaraz po Torre Monsanto, która znajduje się również w Lizbonie. Ich nazwy pochodzą od dwóch statków Vasco da Gamy, dzięki którym odkrył on morską drogę do Indii. Mieszczą biura i luksusowe apartamenty, a ich charakterystyczny, opływowy kształt i zakończone hełmem dachy mimo upływu prawie 20 lat od budowy wciąż wydają się ultra nowoczesne. U ich podnóża rozciąga się jedno z największych centrów handlowych Lizbony, które połączone jest kładką z dworcem kolejowym Oriente.
Terminal de Cruzeiros de Lisboa- nowy terminal dla statków wycieczkowych
Parę miesięcy temu, w listopadzie 2017 roku nabrzeże Tagu wzbogaciło się o nowy terminal obsługujący dalekomorskie statki. Elegancka bryła dostała już wiele nagród architektonicznych, więc chyba warto było wydać te 24 miliony euro. W sumie to trafiliśmy tam przypadkiem, zaraz po przylocie, idąc wzdłuż Tagu z wynajmowanego mieszkania w Alfamie na Plac Pałacowy.
Budynek od razu przykuł moją uwagę. Jest prosty, wręcz ascetyczny, ale szalenie elegancki, a jego wnętrza z taśmami na bagaż i bramkami wyglądają jak lotnisko. Niestety jeśli nie jest się pasażerem jednego z wielkich liniowców, które praktycznie codziennie przybijają do nabrzeża, nie ma opcji żeby wejść do środka. Można jedynie wjechać na pierwsze piętro ruchomymi schodami i stamtąd podziwiać centrum Lizbony.
Współczesna architektura może być równie fascynująca, a czasem nawet bardziej niż oblegane przez turystów zabytki. W tym zakresie Lizbona ma bardzo dużo do zaoferowania, dlatego zejdźcie czasem z utartych, przewodnikowych szlaków i poszukajcie ciekawych, nowych budynków!
D.
Bardzo przyjemnie się Was czyta, jednak muszę z czystej sympatii skorygować – « W tym celu wysiedliśmy na stacji Algés. Jest to pierwsza stacja za administracyjną granicą Lizbony w kierunku Sintry. » , jeżeli przeczytałby to lizbończyk, zjadł by Was – Algés leży poza Lizbona, OK , ale na Linha Cascais, w kierunku na Cascais – najbardziej znany kurort w okolicach stolicy, swoją drogą polecam na wycieczkę na jeden – dwa dni , ma swój unikalny klimat plus piękną plażę Guincho, prawdziwy raj dla surferów. Dopiero daaaaleko za Guincho zaczyna się conselho Sintra !