Która z osób kochających podróże nie marzyła nigdy o tym, by odwiedzić Japonię? Myślę, że zdecydowana większość planuję taką podróż w mniej lub bardziej odległym czasie. Na naszej liście miejsc do odwiedzenia również nie zabrakło Tokio, Kioto czy Okinawy. Także Japonio! Niebawem przybędziemy! (Mam nadzieję ;-))
W tym tygodniu dzięki Grupie Wydawniczej Foksal, miałem przyjemność zapoznać się z książką napisaną przez Japońskiego pisarza Yutaka Yazawę zatytułowaną „Okagesama. Japoński przepis na dobre życie”.
Ciekawe jest to, że sam autor przez ponad dwadzieścia lat swojego życia mieszkał poza granicami kraju kwitnącej wiśni, dzięki czemu obserwował go również z perspektywy osób odwiedzających Japonię, a więc dostrzega również odmienność swojego kraju w podobny sposób, jak odbieramy go na przykład my, osoby z zachodniej Europy. To właśnie dzięki temu, potrafi on lepiej wytłumaczyć nam dlaczego właśnie w taki, a nie inny sposób żyją i myślą Japończycy, co jest ogromnym dla nas plusem.
Znalazłem jednak również jeden tego minus. Przez to, że Yutaka Yazawa jest Japończykiem, mimo wszystko niektóre rzeczy są dla niego oczywiste, a dla nas niekoniecznie. Jeśli więc czytelnik nie opanował podstawowej topografii Japonii i nie kuma tego czy owego, będzie mu trochę trudno ogarnąć niektóre terminy. (Nie jest tego dużo, ale jednak…) Przyznam się, że sam wsparłem się dwukrotnie znaną wyszukiwarką internetową. 🙂 Z drugiej strony, dla osób posiadających już dość sporą wiedzę z zakresu kultury Japońskiej, nie będzie ona jakimś olbrzymim zaskoczeniem, choć na pewno każdy znajdzie w niej coś nowego i ciekawego.
Ale ja przecież nie siedzę teraz przed kompem po to, żeby wam pisać o minusach tej książki, a więc skupmy się na tych dobrych stronach.
Po pierwsze, strasznie podoba mi się sposób jej wydania. Minimalistyczna okładka, przepiękne zdjęcia (szkoda tylko, że nie opisane) oraz grafiki w środku oraz czcionka przyjemna dla oka.
W pierwszym rozdziale dowiadujemy się trochę o regionach w Japonii. Podoba mi się sposób w jaki pisze o poszczególnych miejscach, ponieważ opisuje nie tylko sam region czy miasto, ale również jego mieszkańców oraz wspomina o ciekawostkach z danego miejsca. Do tej pory nigdy nie wiedziałem gdzie znajduje się główna siedziba Toyoty czy Mazdy, albo że słynna wieża Tokio Tower zbudowana została z amerykańskich czołgów pozostawionych tam po wojnie koreańskiej. Wy wiedzieliście?
Następnie przechodzimy do historii Japonii i dowiadujemy się, że w przeciwieństwie do reszty świata, w Japonii kobiety od dawna miały sporo do powiedzenia. Już w czasach starożytnych rządziły krajem. Autor wspomina tu o pierwszej władczyni Japonii – Himiko, której historia jest dla mnie fascynująca, ale o niej musicie szukać informacji już poza książką. Myślę, że powinniśmy zatem zmienić powiedzenie „Sto lat za murzynami” na „Dwa tysiące lat za Japończykami”
Z kolejnych rozdziałów dowiadujemy się na przykład o tym jak wyglądają relacje międzyludzkie wśród japończyków, jak potrafią się cieszyć i doceniać proste rzeczy, o tym dlaczego w Japonii znajduje się najwięcej na świecie restauracji z gwiazdkami Michelin oraz o tym jak to jest z tą ich religią. Nie dziwiło was nigdy dlaczego w Japonii obchodzą Boże Narodzenie? Mnie dziwiło i właśnie z tej książki dowiedziałem się dlaczego tak jest.
Ja bardzo lubię gotować, więc dla mnie najciekawsze były fragmenty o japońskiej kuchni. Zawsze myślałem, że japoński Ramen jest japoński. Okazuje się, że jednak nie. Tempura też kojarzyła mi się zawsze z kuchnią Japońską. Tu również pudło! A może wiedzieliście, że sake to tak właściwie na początku było piwo? Nie? Tak myślałem. Takich smaczków jest w tej książce dość sporo.
Dzięki informacjom zawartym w ostatnim rozdziale, możemy lepiej zaplanować swoją podróż. Yazawa opisał każdy miesiąc po kolei. Jaka jest pogoda w danym okresie, jakie święta są obchodzone oraz wiele ciekawostek ich dotyczących. Teraz wiem, że raczej w Czerwcu nie pojedziemy. A dlaczego? Przeczytajcie książkę, a się dowiecie. 🙂
M.