Heilbronn – największe odkrycie towarzyskie roku [cz.1]

W Heilbronn rejs można połączyć z grillowaniem, bo na środku okrągłej łódki jest… grill. Nazywa się się to BBQ – Donut, czyli „Grillowy pączek”.

2

Bardzo długo broniłem się przed odwiedzeniem Heilbronn. Około pół roku temu już byłem bardzo blisko przyjazdu, ale stwierdziłem, że jednak nie ma sensu. W końcu doszedłem do wniosku, że może warto dać szansę Heilbronn i jakież było moje zdziwienie, że miasto ma nawet, podobnie jak Paryż, Rzym, czy Wiedeń, charakterystyczne czerwone autobusy hop on hop off. Pomyślałem, że skoro taki autobus robi zawijasy po całym mieście, to jednak musi być tam coś interesującego. Ostatecznie przekonało mnie to, że w mieście odbyła w 2019 roku się BUGA (Bundesgarteschau) czyli Federalna Wystawa Ogrodnicza. Stwierdziłem, że nawet jeśli miasto będzie kiepskie, to przynajmniej zostaną tereny byłej wystawy, a wiemy już doskonale, po tej samej wystawie z Erfurtu, z 2021 roku, że może to być arcyciekawe.

recykling Heilbronn
To pozostałość po wystawie ogrodniczej, tzw. Mehr.Wert.Pavillon, czyli Pawilon Wielokrotnego Użytku. Wcześniej, na terenie BUGA, prezentował, jak można budować lekkie konstrukcje, wyłącznie z recyklingowanych materiałów. Były tam również dwa inne pawilony, które zostaną ponownie użyte na wystawie w Mannheim w 2023 roku.
BUGA Heilbronn
Inną pozostałością po wystawie jest zielony kontener, w którym było centrum informacyjne.

Koniec szaleństwa za 9 euro

Ubolewam nad tym strasznie, ale podróż do Heilbronn jest już jedną z ostatnich tego lata, którą odbyłem za pomocą biletu „9 euro”. Wkrótce zakończy się ten szalony czas, kiedy regularnie, po nocnej zmianie i trzech godzinach snu, wsiadam w pociąg i jadę w siną dal, odkrywając kolejne, ciekawe miejsca. Skłania to oczywiście do podsumowań i nie będę ukrywał, że niektóre z odwiedzonych miejsc były ciekawsze, inne mniej. Jak wypadł na tym tle Heilbronn? To zdecydowanie mój faworyt i największe, pozytywne zaskoczenie ze wszystkich wyjazdów pod tytułem „bilet za 9 euro”. Cytując luźno klasyka, którego imienia nie będę tutaj wspominał, to moje największe odkrycie towarzyskie tego roku. 😉

Miasto tak mnie oczarowało, że naprawdę nie mogłem się doczekać, żeby napisać tego posta. Mam jednak taką niepisaną zasadę, że staram się ostatnio pisać w kolejności chronologicznej, czyli musiałem najpierw napisać o miejscach, które odwiedziłem wcześniej, czytaj, tych trochę mniej interesujących. To była bardzo odświeżająca wizyta, ponieważ Heilbronn znacznie odróżnia się od miast, które ostatnio odwiedziłem. Po serii uzdrowisk, uroczych, małych miasteczek z kamieniczkami z muru pruskiego i malowniczych zaułków, w większości współczesne miasto, bez starówki, gdzie na rynku, tuż obok ratusza stoi blok, było diametralnie inne. Inne, co nie oznacza gorsze, a wręcz przeciwnie. Na tyle, że pod koniec city tripu stwierdziłem, że mógłbym tu zamieszkać. A tak na marginesie, gdybym rzeczywiście przeprowadzał się za każdym razem, kiedy tak stwierdzam, to mój adres zmieniałby się mniej więcej co trzy miesiące.;)

lampa Heilbronn
Przy dworcu głównym w Heilbronn, czekając na tramwaj można sobie usiąść pod taką lampą.

Znaleźć dzielnicę przyszłości

Pierwsze co rzuca się w oczy po wyjściu z dworca głównego w Heilbronn jest biała kładka. Brzmi to może mało spektakularnie, ale kładka NAPRAWDĘ rzuca się w oczy ze względu na swoją biel i ostre, agresywne kształty. Łączy ona centrum miasta z całkowicie nową dzielnicą, która powstała w związku ze wspomnianą przeze mnie już wystawą ogrodniczą. Dzielnia wciąż jest w rozbudowie, ale już teraz warto tutaj zajrzeć. Gdyby kładka była już gotowa nie byłoby żadnego problemu, a tak do dzielnicy trzeba się dostać nieco okrężną drogą, a w moim przypadku nawet bardzo okrężną. Po drodze do niej zahaczyłem jeszcze o Wieżę Teresy (Theresienturm) i stamtąd próbowałem się dostać do Neckarbogen, bo tak nazywa się nowy kawałek miasta. Jeśli chodzi o wieże to Heilbronn ma ich taki dostatek, że można by spokojnie zrobić miejską trasę ich szlakiem, chociaż przyznam szczerze, że nie wszystkie są warte koniecznego obejrzenia.

kładka Heilbronn
Agresywna kładka. Wkrótce będzie jej otwarcie.
tajemniczy budynek Heilbronn
Taki tajemniczy budynek mijałem w drodze do Neckarbogen. Ni to dom jednorodzinny, firma, biurowiec, magazyn. Dziwna sprawa…
Wieża Teresy Heilbronn
Wieża Tereski. U jej stóp rozciąga się sporej wielkości parking, który nazywa się Theresienwiese, dokładnie tak samo jak teren na którym odbywa się Oktoberfest w Monachium.

Kiedy tak próbowałem dojść do celu, droga zamiast skracać się wydłużała się w nieskończoność, bo od nowej dzielnicy, mimo że wciąż byłem blisko, oddzielały mnie tory kolejowe. W końcu zrezygnowany i lekko już wykończony upałem, wsiadłem w miejski autobus. A tu ciekawy przypadek. W trakcie jazdy nagle pojawił się dziwny dźwięk, jakby dudnienie bębnów, a zaraz potem głos kierowcy: „proszę założyć maseczkę!”. Okazało się, że kierowca bacznie obserwował wszystkich pasażerów i kiedy tylko zauważył jedną dziewczynę bez maseczki, natychmiast zareagował. Takie to ci porządki w Heilbronn.

Burza mózgów przed telebimem

W końcu dotarłem do rozległego parku, terenu po byłej wystawie BUGA. Jest tutaj wiele atrakcji, min. plaża, promenada, spora ściana wspinaczkowa, knajpa, dwa jeziora, siłownia na świeżym powietrzu, czyli ogólnie pełen pakiet, jaki każdy szanujący się park mieć powinien. Do tego zestaw odpowiedniej roślinności, chociaż na razie są to winorośle i różne ozdobne trawy, bo młody wiek parku powoduje, że jeśli już są tutaj drzewa, to znikomej wysokości.

park Heilbronn
Park na terenie byłej wystawy ogrodniczej.
promenada Heilbronn
Promenada wokół jeziora. Po prawej widać całkiem sporą ścianę wspinaczkową.
stara czytelnia Heilbronn
Stara czytelnia – knajpa, gdzie można również posłuchać różnych odczytów.
butelki Heilbronn
A tutaj można oddać niepotrzebne butelki.

Tym jednak co jest najciekawsze na tym terenie jest nowa dzielnica. To unikatowy projekt w skali całych Niemiec. Nie tylko ze względu na swój rozmach (dorównuje mu tylko Speicherstadt w Hamburgu), ale też zastosowane rozwiązania. Można śmiało powiedzieć, że to taka dzielnica przyszłości, która pokazuje nam już teraz, jak mogą wyglądać nasze osiedla za jakieś 20, 30 lat. Już sam etap wyboru projektów był ciekawy. Pracował nad nim trzynastoosobowy zespół specjalistów, ale nie byli to ludzie wyłącznie związani z władzami miasta. Byli to też fachowcy, reprezentujący różne dziedziny. W końcowej fazie zebrano ich na dużej sali, przed ogromnym telebimem, na którym prezentowane były projekty poszczególnych budynków i w wyniku burzy mózgów wybrano 22 najlepszych.

Super trzynastka

W Neckarbogen każda z wolnych działek była rozpatrywana osobno i na każdą przypadało kilka projektów i to właśnie było zadaniem tej super trzynastki, aby wybrać najlepszy projekt z kilku innych. Robiono to w taki sposób, żeby potem budynki, na wszystkich działkach, pasowały do siebie i tworzyły spójną całość. Dlatego każdy z nich, mimo że totalnie inny, pasuje do sąsiadów. Jedynym co je łączy jest ich wysokość, ilość zieleni oraz użycie drewna. Drewna jest tutaj bardzo dużo i niekiedy pokrywa ono całe fasady, od parteru po dach.

Nowa dzielnica Heilbronn
Jeden z dziedzińców nowej dzielnicy.
różne elewacje Heilbronn
Tutaj widać wyraźnie, że na każdej działce stoi zupełnie inny budynek.
plac zabaw Heilbronn
Plac zabaw nad brzegiem jeziora.

Drewniany wieżowiec

Dodatkowo starano się, żeby ta dzielnica żyła, żeby były tu sklepy, kafejki, przedszkole, schronisko młodzieżowe, ale też place zabaw, także takie w których woda odgrywa główną rolę. Zresztą przewija się ona w całej dzielnicy, bo z jednej strony jest rzeka Neckar, a drugiej sztuczne jezioro, o powierzchni dwóch hektarów, które napełniono wodą z pobliskiej rzeki. Jest ono połączone jeszcze z jednym jeziorem podziemną rurą, a oba akweny mają specjalny urządzenie filtrujące, które nieustannie je oczyszcza. Taki system, poza Heilbronn, istnieje w Niemczech, jeszcze tylko w Berlinie. Zapobiega to, miedzy innymi, rozwojowi alg na jeziorze.

Mieszkania są bardzo zróżnicowane, co ma wpływać na maksymalną różnorodność mieszkańców. Od lokali dla studentów, przez mieszkania własnościowe, na wynajem, po kawalerki dla seniorów. Znajduje się tutaj również najwyższy wieżowiec w Niemczech, wykonany z drewna. W budowie jest również prywatna szkoła, w której uzyskany dyplom, będzie uznawany na całym świecie. Wśród jej nauczycieli dużą grupę będą stanowili angielscy native speakerzy. Cała dzielnica jest również tak zaprojektowana, aby praktycznie nie było tam ruchu samochodowego. Zamiast tego jest tu dużo pieszych szlaków, które prowadzą bezpośrednio do centrum miasta oraz na dworzec, wspomnianą już przez mnie futurystyczną kładką. Mobilność mieszkańców będą równie wspomagać ścieżki rowerowe i stacje wynajmu aut elektrycznych.

Największe wrażenie zrobiło na mnie specjalne pomieszczenie na rowery. Rowernie często są w piwnicy, a tutaj zajmują one parter. W ten sposób niepotrzebnie nie trzeba tarabanić się z jednośladem w dół i górę, po schodach. Jeśli tak będziemy mieszkać w przyszłości to ja jestem zdecydowanie na tak.

zieleń w Heilbronn
Zielona fasada w Neckarbogen
drewniane Heilbronn
Drewniana fasada W Neckarbogen
nowa dzielnica w Heilbronn
Wjazd do nowej dzielnicy. Na rzeźbie (maszcie, znaku?) widnieje napis: „Wystawa drewna”. Biały budynek po prawej to najwyższy drewniany wieżowiec Niemiec.
Licznik rowerowy w Heilbronn
Na skraju Neckarbogen stał taki licznik. Nie mogłem rozkminić do czego on służy, ale ma to jakiś związek z rowerami.

Jak wygląda środek burzy

Z Neckarbogen blisko jest do kilku parków, a wśród nich do Campus Park, zaraz po drugiej stronie rzeki. Znajdziemy tutaj miejskie tężnie, a nieopodal największą atrakcję Heilbronn czyli Experimenta. W futurystycznym budynku znajduje się, największe w Niemczech, centrum nauki. Oczywiście dopisuję je do mojej zimowej listy must see, bo na pewno jest tego warte. Można znaleźć tutaj odpowiedzi na tak dziwne pytania, jak na przykład jak wygląda środek burzy, czy jakby wyglądało ciało ludzkie, gdyby zamienić je w gumę. Ot takie zwykłe rozkminy, które nurtują przeciętnego człowieka przed poranną kawą. 😉 Jest też obserwatorium astronomiczne, połączone z teatrem i laboratoria. Każdy może w nich pobawić się w małego chemika.

tężnie Heilbronn
Ciechocińskie tężnie to to nie są, ale takich konstrukcji jest kilka w parku, a obok jest też siłownia, czyli najpierw trenujemy, a potem odpoczywamy i wdychamy zdrowe powietrze.

Nenufary jak z „Nocy i dni”

Experimenta sąsiaduje z elektrownią wodną. Tak, tak, w samym sercu miasta znajduje się elektrownia. Widać tutaj naocznie jak ekologiczny to sposób pozyskiwania energii, bo tuż obok głównego budynku na rzece pływają nenufary, a te potrzebują bardzo czystej wody, aby przeżyć. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń na Odrze. Elektrownia składa się z dwóch części: młodszej z 1956 roku i starszej z przełomu 15 i 16 wieku. Nie jest to tam jakaś wielka elektrownia. Raptem 1,7 Megawata, ale napewno przydaje się miastu, tym bardziej, że sama w sobie stanowi ciekawą atrakcję turystyczną.

Tereny wokół są całkiem przyjemne, takie idealne na niedzielne chillowanie. Opcji jest sporo, bo można chillować na trawie, nad brzegiem rzeki, na ławce, na schodach, lub przy kawiarnianym stoliku. W dodatku tuż obok wejścia do Experimenty, stało akurat pianino. Takie samo stało jeszcze nieopodal rynku i chyba to część jakiejś większej akcji. Dorwał się do niego jakiś grajek i całkiem fajnie grał różne standardy. No i tym momencie Heilbronn już mnie kupił zupełnie i właśnie wtedy pomyślałem ,że chcę tutaj mieszkać.

To tutaj zauważyłem również, że wszystkie barierki w mieście, a jest ich sporo, bo co i rusz jest tutaj jakiś mostek, lub kładka, obwieszone są kolorowymi tasiemkami. Jest to akcja „Monnem trifft Heilbronn„, czyli w bardzo wolnym tłumaczeniu „Mannheim wita Heilbronn”. Chodzi tu o to, że następna federalna wystawa ogrodnicza odbędzie się właśnie w Mannheim. Wystawy odbywają się regularnie co dwa lata. Po Heilbronn w 2019 roku był już wspomniany Erfurt, a raz na 10 lat odbywa się tzw. IGA, czyli międzynarodowa wystawa ogrodnicza. W tym roku odbędzie się ona w Almere w Holandii.

centrum nauki Heilbronn
Experimenta i nenufary. Za drzewem kawałek elektrowni.
Buga Heilbronn
Tasiemki reklamujące przyszłoroczną wystawę w Mannheim.
Elektrownia wodna w Heilbronn
Elektrownia wodna, po prawej Experimenta.

Peryskop bacznie obserwuje mieszkańców

Heilbronn bardzo poważnie podszedł do wystawy w 2019 roku i praktycznie całe miasto było wtedy jednym wielkim ogrodem. Zrewitalizowana wiele skwerów, posadzono wiele drzew oraz różnych artystycznych instalacji. Jedną z nich jest „One man house” nad brzegiem rzeki. Ma on postać wielkiego, ogniście czerwonego, peryskopu. Rzeźba inspirowana była również obiektywem aparatu i metalowym kaskiem do nurkowania. Miała stać tutaj tylko tymczasowo, z okazji BUGI. Tak jednak tak przypadła mieszkańcom do gustu, że miasto stara się w tej chwili, aby została na stałe. Nie wiem, czy się to udało, bo nie mogłem znaleźć informacji na ten temat. Jak na razie stoi i ma się dobrze. W jej wnętrzu jest wystawa małych, architektonicznych modeli i pomyślana jest jako pracownia artystyczna. Jej autorem jest Thomas Schütte, który podobny peryskop postawił we francuskim Roanne.

woda Heilbronn
Rzeka i woda przewijają się wszędzie w Heilbronn.

Grill w pączku i impreza w rytmie Abby

Wszędzie dookoła peryskopu, pod jego czujnym okiem, na rzece, toczyło się intensywne, niedzielne życie. Być może jeszcze bardziej intensywne niż na okolicznych ulicach. Neckar w Heilbronn to miejsce pełne energii i widać, że mieszkańcy uwielbiają swoją niewielką rzekę. Pływało po niej mnóstwo większych i mniejszych łódek, kajaków i takich okrągłych pontonów. Można je wprawić w ruch w ten sposób, że obracają się szybko wokół własnej osi. Na jednej z nich trwała w najlepsze mocno zakrapiana impreza w rytmie Abby. Śpiewy imprezowiczów niosły się po całym mieście. Byli oni tak zaaferowani zabawą, że nawet nie odpowiadali na co i rusz pojawiające się z innych jednostek tradycyjne, wodne „ahoj!”.

Tak więc jeśli chcielibyście poimprezować kiedyś na wodzie, to Heilbronn nadaje się do tego idealnie. Rejs można połączyć z grillowaniem, bo na środku takiej okrągłej łódki jest… grill. Nazywa się się to BBQ – Donut, czyli „Grillowy pączek”. Całość zamawia się w gotowych pakietach. Jest pakiet z kiełbaskami i napojami dla 10 osób, pakiet dla dbających o sylwetkę, dla piwoszy, miłośników wina musującego i zwykłego wina. Ceny wahają się od 269 do 319 euro, co przy dziesięciu osobach jest całkiem atrakcyjną ceną. Rejs trwa dwie godziny i przypuszczam, że można po nim wyjść na ląd całkiem porobionym. 😉

Neckar w Heilbronn
Tasiemki, grillowy pączek i peryskop.

No coż, byłem sam, więc ciężko by było wynająć taką łódkę tylko dla mnie, ale kiedyś muszę zebrać ekipę. Pytanie tylko czy będzie to zestaw z kiełbaskami, czy fit. 😉 Tymczasem ruszyłem na obiad, czyli tradycyjne poke bowle. O tym już jednak w części drugiej. Dotrę w niej do kolejnych wież, najdłuższej promenady z żarciem w południowych Niemczech, rynku ze słynnym zegarem astronomicznym i galerii handlowych, które w Heilbronn przybierają bardzo obłe, interesujące kształty.

2 Comments

  1. xxx

    Ten różowy budynek z napisem H7 to dom publiczny ?

    1. Michał Bator

      Aaa, no to już teraz wszystko jasne. Dlatego taki zakamuflowany. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *